Jest szansa, że opłata reprograficzna jednak nie wejdzie w życie i pomysł trafi do szuflady – informuje „Rzeczpospolita”. Resort rozwoju negatywnie ocenia wprowadzenie nowego obciążenia dla producentów urządzeń elektronicznych. Teraz wątpliwości zaczął też mieć resort kultury, z którego wypłynął projekt.
Jak informuje „Rzeczpospolita”, decyzja o dalszym losie projektu wprowadzenia opłaty reprograficznej jeszcze nie zapadła. Ale coraz mocniej widać, że w rządzie pojawiają się w tej sprawie wątpliwości.
Przypomnijmy, że opłata miała wynosić 4 proc. od każdego urządzenia. Ale producenci od początku ostrzegali, że to oznacza wyższe ceny.
„Komputronik alarmuje, że obciążenie sprzętu 4-proc. stawką zwiększyłoby ceny urządzeń o blisko 5 proc., a wzrosty z pewnością zostałyby przełożone na konsumentów, gdyż rentowność netto sprzedawców w tej branży jest bardzo niska” – pisze „Rz”.
Zauważa to również resort kultury, który zaczyna powoli wycofywać się z pomysłu. Właśnie przez groźbę wzrostu cen. „Ten problem jest szczególnie istotny z punktu widzenia epidemii, która spowodowała, że praca czy nauka odbywa się na odległość, a komputery i tablety są niezbędnymi urządzeniami do prawidłowego przebiegu kształcenia” – czytamy w stanowisku ministerstwa.