Autor jest Włochem‚ lecz książkę napisał po francusku. Ciekawszy
dla nas jest fakt‚ że mówi po polsku‚
a dzieciństwo spędził w Warszawie.
Studia filmowe i literackie ukończył w Rzymie i Mediolanie.
Był asystentem wielkich reżyserów
– Bertollucciego i Felliniego. W dorobku literackim ma dwie książki: „La princesse de Lyon” (1996) oraz „Frissons” (2003) czyli wydane właśnie
u nas „Dreszcze”.
W styczniu tego roku był gościem księgarni „Czuły Barbarzyńca” na warszawskim
Powiślu. Spotkanie prowadziła
Barbara Stanisławczyk‚ która zastanawiała
się dlaczego „Dreszcze” są tak bardzo szokującą lekturą, a autor bronił się‚ że „nic nie musi przekazywać‚
tylko lubi opowiadać‚ tak samo jak kiedyś robił filmy”.
Początek „Dreszczy” to opowieść‚
jak młody dziennikarz jest obecny przy niezwykłych narodzinach
– ogromna kobieta wydaje na świat siedemdziesięcioletnią staruszkę.
Stworzenie to nęka dziennikarza przez całe życie – gdy on się starzeje‚ ona staje się coraz młodsza.
Powieść Giorgio Rayzachera jest – przyznaje to też wydawca – „szokująca
i okrutna‚ wypełniona zjawami i widziadłami‚ momentami przejaskrawiona
jak życie jej bohaterów: istoty dobre i złe‚ piękne i brzydkie‚ zdrowe i chore‚ normalne i perwersyjne‚ które w oka mgnieniu przemierzają ostatnie pięćdziesiąt lat XX wieku”.
Sam autor tłumaczy‚ że „każdy pisarz jest człowiekiem samotnym i wypełnia swój świat widziadłami” i twierdzi‚ że „poszukuje ciemnej strony swojej osobowości”. Stawia też pytania „o granice normalności i tajemnice psychiki”.