Wtorek, 28 czerwca 2011
WydawcaWydawnictwo Branta
AutorPaweł Pollak
RecenzentJarosław Górski
Miejsce publikacjiBydgoszcz
Rok publikacji2010
Liczba stron378


Cztery długie opowiadania Pawła Pollaka wydawca reklamuje na okładce
jako kryminalne, ale to chyba nie jest poprawna klasyfikacja. Owszem,
każde z nich rozpoczyna się jakimś przestępstwem, jednak nie ma tu
zagadek kryminalnych, sprawcy ustalani są właściwie bez trudu, policjanci
szybko oddają robotę prokuratorom, którzy wnoszą oskarżenie
i suspens dotyczy nie tego, kto zabił, ale raczej tego, jak jego czyn zakwalifikują
przysięgli, jakich argumentów użyje obrona, a jakich oskarżenie.
Rzecz należy zatem do gatunku rzadko uprawianego w Polsce, ale
bardzo popularnego w literaturze amerykańskiej: dramatu sądowego
i prawniczego. I akcja opowiadań słusznie rozgrywa się w amerykańskiej
scenerii: tamten system sądowy pełen jest elementów spektakularnych,
świetnie się w literaturze popularnej (a także w filmie) sprawdzających:
pojedynków prokuratora i adwokata, podważania legalności dowodów,
poszukiwania precedensów, retorycznych i socjotechnicznych sztuczek
mających przekonać przysięgłych, sprzeciwów do pytań itp.
Jednak Paweł Pollak ma ambicje większe niż wykorzystywanie spektakularności

amerykańskiego procesu. Osią fabularną każdego z opowiadań
jest bowiem wydarzenie wskazujące na to, że zarówno prawo,
jak i moralność nie zawsze nadążają za życiem. I to nie tylko w takim
sensie, że przemiany obyczajowe, społeczne i polityczne są zupełnie
nieprzewidywalne, a my żyjemy w świecie, którego prawodawcy sprzed
kilkunastu nawet lat nie byli sobie w stanie wyobrazić. Prawo nigdy nie
będzie mogło przewidzieć wszystkich ludzkich działań, decyzji i motywacji,
a zatem nigdy nie będzie mogło z góry przesądzić o tym, czy
wszystkie czyny na pierwszy rzut oka zbrodnicze (na przykład zabójstwo)
zasługują na potępienie i surowe ukaranie.
Opowiadania są napisane bardzo sprawnie, trzymają czytelnika

w napięciu i nie pozwalają mu nie zająć stanowiska wobec opisywanych
spraw. Ale właśnie: raczej wobec spraw, niż ludzi. Po przeczytaniu
wszystkich czterech opowiadań ma się, niestety, wrażenie obcowania
bardziej z rozpisaną na głosy prawniczą kazuistyką niż z żywymi
ludźmi.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ