Wtorek, 2 lutego 2016
WydawcaMuza
AutorGrzegorz Kalinowski
RecenzentTomasz Z. Zapert
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2015
Liczba stron528


Dawno nie czytałem tak brawurowej
prozy. Kolosalna wiedza historyczna
autora – od 25 lat dziennikarza – koresponduje
w niej z wielowątkową narracją,
doprawianą potoczystymi dialogami,
plastycznymi opisami, humorem oraz wnikliwie
wyselekcjonowanymi varsavianami.
Na przykład takowym, odnoszącym się do
sytuacji z lata 1914 roku:

„Warszawiakom nie spodobał się zakaz
sprzedawania alkoholu i nie respektowali
go, więc policja wzięła się za restauratorów
i szynkarzy. Areszt przy ratuszu zapełnił
się i właścicielami, i szefami lokali.
Ale to nic w porównaniu z tym, co działo
się na Pradze! Na rozkaz generała gubernatora
wylano na bruk cały zapas spirytusu
z fabryki na Ząbkowskiej. Ulicą płynęła
rzeka alkoholu, z której mieszkańcy okolicznych
kwartałów czerpali, czym się dało.
W ruch poszły garnki, miski i wiadra,
a ci, którzy nie mieli, w co nalewać, pili
bezpośrednio z rynsztoków. Wiadomość ta
niczym błyskawica obiegła Pragę, Kamionek
i Grochów, zrobił się tumult, z którym
policja i żandarmeria ledwo sobie poradziły.
To była najgwałtowniejsza reakcji ludu
Warszawy na wybuch wojny!”.

Jakże proroczo brzmią słowa bohatera
książki, rdzennego warszawiaka rodem
z Woli, Henryka Wcisło (rocznik 1904):
„Wszystko się zmienia, może i Dworska
będzie kiedyś, jak Erywańska, ulicą banków”.
Marzył o tym w przededniu I wojny
światowej. Ziściło się w III RP. Z tym,
że ulicy Dworskiej od niemal siedmiu dekad
patronuje Marcin Kasprzak (gdyż został
schwytany przez carskich żandarmów
w zlokalizowanym tam – u zbiegu z Karolkową
– domu). A Erywańska już w międzywojniu
przeistoczyła się w Kredytową.

Wcisłę obdarzył Grzegorz Kalinowski
cechami charakternego i honornego, że
użyję terminów ze słownika gwary warszawskiej
profesora Bronisława Wieczorkiewicza,
młodziana. Jego życiowymi uniwersytetami
stają się kolejno: konspiracja
spod znaku Organizacji Bojowej Polskiej
Partii Socjalistycznej, Polska Organizacja
Wojskowa, wojna z bolszewikami, gdzie
jest podwładnym kapitana „Orlika”, początkującego
poety Władysława Broniewskiego
oraz III Powstanie
Śląskie. Tam z kolei trafia do oddziału dowodzonego
przez Janusza Orskiego alias
Alfreda Bujoka, czyli przyszłego lotnika
i pisarza („Żądło Genowefy”, „L, jak Lucy”)
Janusza Meissnera.

Wyższych funkcjonariuszy stołecznej
policji wyposażył autor w nazwiska prowadzących…
teleturnieje: Pijanowskiego,
Sznuka, Urbańskiego oraz Strasburgera,
opowiadającego dowcipy z brodą.

Na kartach powieści prozaik dał też
upust pasji futbolowej. Przypomina powód
animozji między kibicami Cracovii i Wisły
Kraków, datującej się od 1925 roku i meczu
derbowego, tylko pozornie zakończonego
wynikiem polubownym 5 do 5.

Książkowi stróże prawa z grodu Lajkonika
legitymują się futbolowymi personaliami:
Kmiecik, Kapka, Mikołajewicz, Kusto.

W epilogu tego wielce obiecującego debiutu
beletrystycznego czai się ciąg dalszy,
który na półki księgarskie trafi tej jesieni.
Już zbroję się w cierpliwość. I z pewnością
nie jestem w tym odosobniony.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ