Młodziutka pisarka, zdolna, pisze dojrzale. Wie o czym pisze, bo to niedawno był jej świat, świat maturzystów, z kłopotami domowymi, różnym stosunkiem do nauki, nauką komunikacji, pierwszymi uczuciami.
Jej książka pokazuje, jak w imię dobra dla dziecka rodzice wykańczają je psychicznie, jak burzą świat młodości, pierwszych ważnych przyjaźni i uczuć. To, czego nie widać boli najbardziej. Czytałam i analizowałam: czy zdarzało mi się być taką wredną matką? Chyba nie, bo obserwując moje dzieci, widzę harmonię i szczęście. Ukończyły to, co chciały, partnerów same wybrały i pracują z ludźmi, którym pomagają. Uff, to nie jest najgorzej. Ale warto, czytając, przepuścić siebie samego przez takie sitko i spojrzeć na siebie z boku.
Zaintrygowała mnie młoda pisarka i czekam na jej kolejne powieści. A książka opowiada o despotycznej matce, która dzieli swoje dzieci na faworyzowane i poddawane ciągłej kontroli, gnębione. Celność spostrzeżeń Agaty Polte rokuje, że mamy nową świetną pisarkę o sprawach młodzieżowych, społecznych.
To lektura obowiązkowa dla młodzieży, ale też dla rodziców. Polecam z całego serca.