Wtorek, 24 października 2017
WydawcaŚwiat Książki
AutorDominik Rutkowski
RecenzentTomasz Zb. Zapert
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2017
Liczba stron516
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 10/2017

Akcja tej powieści panoramicznej – silnie osadzonej w naszej historii najnowszej – toczy się na uroczym pejzażowo i obfitym przyrodniczo Pomorzu Zachodnim – okolice Połczyna, jak można domniemywać – w kilku płaszczyznach czasowych. Po II wojnie światowej ów teren zasiedlają Polacy z rozmaitych regionów. Pojawiają się też przesiedleni w ramach akcji „Wisła”. Dochodzi do zatargu między dwoma rodzinami. Nienawiść z czasem eskaluje, a gdy pojawia się szansa na zakopanie topora wojennego dochodzi do tragedii. Usiłuje ją wyjaśnić pewien warszawski dziennikarz. Jest rok 1995: „W wolnej Polsce (…) wracały czasy zbieractwa. Ci pozostawieni sami sobie, niepotrafiący odnaleźć się w nowej rzeczywistości ludzie, wegetowali niemal wyłącznie dzięki darom lasu. W lecie, wiadomo, zbierali jagody i oczywiście grzyby, które skup brał jak leci, nie patrząc, robaczywe, czy nie, bo cóż to miało za znaczenie, skoro zmielone i wysuszone i tak szły na zupki w proszku; targali również skupowane przez zielarzy dziurawiec i korę wierzbową. (…) Co kilka lat przychodziły żniwa na winniczki; wieś urządzała im prawdziwy holocaust, ładując setkami do worów, aby potem (…) zapełnić francuskie (…) stoły. (…) Również zimą las potrafił sprawić niespodziankę. (…) Wygrzebane spod śniegu poroże. Za rogi można było trafić milion złotych, za większe nawet dwa. Nowe czasy w kilka lat zredukowały tych biednych ludzi – cofając ich (…) o dziesiątki wieków”.

Roman Bohdal – główny bohater – z młodości pamiętał zgoła inny obraz: „W PGR niczego im nie brakowało, wszystko co było niezbędne do życia, wszystko czego tylko potrzebowali, dostawali od zakładu”. A po pięciu latach kapitalizmu: „Bezrobocie we wsi sięgało 95 procent, czasem komuś na lewo udało się znaleźć jakąś dorywczą robotę, na kilka dni (…) ci biedni ludzie uzależnieni od PGR-u jak sługa od pana w jednej chwili zostali pozbawieni opieki, oparcia, pomysłu na życie, byli właśnie jak niewolnicy, którym zmarł właściciel i powiedziano im: jesteście wolni, a oni wolnymi być nie chcieli. Ani z tej wolności nie potrafili skorzystać, a tym bardziej się nią cieszyć, przeciwnie, traktowali ją jak dopust boży”.

Co było w międzyczasie? Opowiada jeden z mieszkańców: „Przyjechały do nas te miglance z Solidarności. Pierdolili coś o związkach zawodowych, o zmianach. Tu nikt za tym nie był. (…) I wiesz pan co myśmy zrobili? (…) Kopa w dupę i za bramę. Później jak Jaruzelski zrobił z nimi porządek, to tu każdy się z tego cieszył. Ale chuje nie dały za wygraną. I popatrz pan, co narobili. Naród głodny chodzi, bez perspektyw. Bez szans na lepsze jutro. To czy można się dziwić, że tu każdy tęskni za PGR-em?”.

Wprawdzie Dominik Rutkowski zastrzega, że to czysta kreacja, ale detaliczność jego opisów sugeruje co innego. Zaś wzmiankowany red. Rajcowski wydaje się mieć pierwowzór.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ