Wtorek, 23 sierpnia 2022
„W Polsce większość wydawanych książek jest brzydka, kultura pracy jest niska"

„W Polsce większość wydawanych książek jest brzydka, ale na ratunek przychodzą takie wydawnictwa jak Karakter, Czarne, Wolno czy Tajfuny. Bardzo lubię okładki wydawnictwa Powergraph projektowane przez wspaniałą ilustratorkę Patrycję Podkościelny” – mówi Gosia Herba, ilustratorka, autorka książek dla dzieci, historyczka sztuki, jej prace publikuje m.in. „New Yorker” i „The New York Times”, w rozmowie z Wyborcza.biz.

I dodaje: „Proszę rozejrzeć się po księgarni – dominują okładki z kadrami z adaptacji filmowych, ze zdjęciami stokowymi, albo nieudolnie naśladujące trendy w projektowaniu. Czy z książkami dla dzieci jest lepiej? Nie jestem pewna. Stawia się na ilość, z jakością już gorzej”.

Wskazuje także, że „mamy sporo wybitnych ilustratorów, nagradzanych, publikowanych na całym świecie. Książki m.in. Jana Bajtlika, Daniela i Aleksandry Mizielińskich, Uli Palusińskiej były wyróżniane w prestiżowym konkursie Bologna Ragazzi Award. Na całym świecie wydawane są książki Piotra Sochy, Marii Dek, Nikoli Kucharskiej, Joanny Concejo czy wspomnianych już Mizielińskich. Ja sama doczekałam się bestselleru – zilustrowana przeze mnie książka autorstwa Christiane Dorion ‘Invented by Animals’ (Quarto, Wide Eyed Edition) została przetłumaczona na blisko 30 języków i otrzymała prestiżową brytyjską nagrodę Blue Peter Book Awards”.

Artystka odniosła się także do warunków pracy w naszym kraju: „Dostaję tekst i mam wykonać 40 rozkładówek. W Polsce przyjęło się szalone tempo pracy; ilustrator ma np. 3 miesiące na wykonanie takiej liczby rysunków, czasem musi też zaprojektować layout. To jest ekstremalnie mało czasu. Na dodatek wynagrodzenie, które wydawca oferuje, po podzieleniu na liczbę godzin, jest często niższe od płacy minimalnej. Poza tym jest wieczny problem z umowami. Umowę powinno się podpisać przed rozpoczęciem pracy. W Polsce klienci często mówią: ‘Będzie umowa, musimy ja tylko przygotować. Ale deadline na ilustrację jest za tydzień’. To jest wprowadzanie w błąd zleceniobiorcy, bo wiadomo, że wydawca co miesiąc lub co tydzień zamawia ilustracje i na pewno wzór takiej umowy już ma”.

„Okropną praktyką jest domaganie się wykonywania darmowych próbek od ilustratora lub organizowanie konkursu, gdzie kilku nieświadomych artystów walczy o zlecenie – tracąc czas i pieniądze. Wydawcy proszą o przygotowanie kilku ilustracji do książki, bez wynagrodzenia i bez gwarancji, że dostanie się zlecenie. Na świecie przyjęta jest zasada, że za próbne ilustracje się płaci. To praca jak każda inna” – tłumaczy Gosia Herba.

Dodaje także: „Wymieniłam najgorsze praktyki, które są zmorą ilustratorów, ale jest też trochę polskich wydawców, którzy grają fair. Mam szczęście z takimi współpracować. Głównie jednak rysuję książki dla wydawców z Wielkiej Brytanii. Tam mam czasem nawet pół roku na 12 rozkładówek, wszystko jest ustalane i planowane z dużym wyprzedzeniem. Podpisujemy umowę już na pół roku wcześniej. Mogę spokojnie pracować, mam czas na pomyłki, na poprawki, na poszukiwania”.

Podaj dalej
Autor: W