Czwartek, 29 września 2022
58 utworów w najnowszym tomie

Nakładem Literackiego Towarzystwa Wydawniczego ukazała się kolejna książka Cezarego Macieja Dąbrowskiego zatytułowana „Wiersze niepoprawne”, a w niej 58 utworów, z których większość powstała pomiędzy czerwcem 2019 roku a marcem roku 2020, gdzie „klamrę” całości stanowi odautorska sentencja na czwartej stronie okładki, także przedmowa, i posłowie, czyli „Kierunek..”.

Autor pisze w posłowiu:

Tomik powstawał nierównomiernie. Zdjęcie, które widnieje na okładce, zrobiłem podczas jednego z wypadów na ryby. Rzeczywiście, efekt krzyża rozpościerającego się nad równiną, niczym Kresową, wywarł na mnie „piorunujące” wrażenie. I z tą nadzieją, że zarażę Państwa tą samą myślą – tym samym odczuciem, postanowiłem je opublikować jako tło do „Wierszy niepoprawnych”. Przecież sam znak krzyża, dziś, jest „niepoprawny” – takie czasy, można by rzec, trywialnie…

Przyznaję – z estymą wspominam odwagę Poetów: Hemara, Trzebińskiego, Herberta, Szpotańskiego. Nie ma to nic wspólnego z formą ich wierszy, lecz z przejrzystością wypowiedzi, poczucia, że komunikujemy się z Czytelnikiem, nie „tylko” z kolegami po piórze, a ten właśnie rodzaj komunikacji w poezji zawsze mnie interesował. Polemiki pomiędzy samymi wierszmistrzami, choćby i nie wiem jak błyskotliwe i górnolotne, nie zawsze zdają egzamin czasu. Zakładam, że czytelnik nie pragnie słuchać o tym, jak napisać sam wiersz; czytelnik, jak się zdaje, oczekuje gotowego utworu, który go poruszy, który go żywotnie zainteresuje. Bo przecież nie musi być On znawcą warsztatu poetyckiego, nie wymagany jest egzamin z „odczuwania” słów; „Miej serce i patrzaj w serce” – lepszej recepty od Mickiewiczowskiej na opisanie życia nikt nie podał.

A pisać trzeba. Żyjemy w czasach „ciekawych”, w niedobrym znaczeniu tego słowa, rzekłbym, że: w „ciekawskich”, gdzie nic się nie ukryje, nie może się ukryć, choćby chciało; prywatność to mit zamierzchły. Owa „ciekawskość” powoduje nadproduktywność wszelkich treści, najczęściej, piszę to z ubolewaniem, dalekich od prawdy. Zatem, jak pisał Herbert: „trzeba dać świadectwo”. A że wytrawny fotograf nie ocenia rzeczy, które upamiętnia, choćby były nie wiem jak porażające, lecz musi oddać ich autentyzm, tak jest i z poezją. Rozmawia z ludźmi, obserwuje ich, ale nie jak wścibski paparazzi, raczej jak malarz, który nadając formę, musi się liczyć z tym, że obraz może się nie udać, lecz wówczas On nie udaje, że tworzy „awangardę”, nie ucieka w „niedomówienia”, jeśli nie jest pewien, co tak naprawdę chce przekazać…

Powiem bez ogródek: interesuje mnie słowo prawdziwe, autentyczne i odważne w swojej szczerości, nie koniunkturalizm ubrany w płaszcz „artysty”. Pisze się dla! czegoś, a nie po! coś.

Podaj dalej
Autor: (fran)