„Czasem czucia jest tak dużo, że wylewa się na zewnątrz, krzyczy, śmieje się, tupie albo płacze” – odkrywa Basia. I co wtedy? Przyjemnie, gdy człowieka rozpiera radość, ale co zrobić, kiedy złość zmusza do robienia rzeczy, których później człowiek się wstydzi? Tak jak Basia – krzyczała, kopała w ścianę, odepchnęła Miśka Zdziśka i obraziła się na cały świat – a teraz leży i słucha „swojego bulgotania: żalu, złości, zazdrości…”. Co mieszka w człowieku – dużym i małym? Radość. Lubienie. Miłość. Obraza. Pogarda. Przebaczenie. Współczucie. Zawiść. Żal. Tęsknota. Miłość. Wdzięczność. Rozpacz… I te wszystkie uczucia – „bulgoczące jak zupa, te skaczące jak kangur i te płaskie jak naleśnik” – są ważne. O swoich emocjach opowiadają tu dzieci w różnym wieku, ich rodzice i dziadkowie oraz gość honorowy Misiek Zdzisiek („można się wstydzić różnych rzeczy. Na przykład gołej pupki wystającej zza krzaczka”).
Jest tutaj mnóstwo ciekawych tematów – do zgłębiania emocji, rozgryzania sposobów, jak sobie poradzić w tyglu uczuć, dlaczego warto nazywać emocje, oswajać je i przeżywać? Zofia Stanecka podpowiada, jak „rozbroić” emocje, jak rozmawiać o nich, oglądać z różnych perspektyw. Basia już wie, że nie warto zajadać złości żelkami, lepiej zrobić pewne tajemnicze i przydatne pudełko (instrukcja w książce). Przyda się w przedszkolu, szkole, a nawet w dorosłej pracy.
To bardzo ważna książeczka. I niezwykle pojemna, skoro zmieściła tyle emocji.