Piątek, 27 sierpnia 2021
WydawcaCzarne
AutorPiotr Kępiński
RecenzentGrzegorz Sowula
Miejsce publikacjiWołowiec
Rok publikacji2021
Liczba stron274
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 8/2021

Książka dla adeptów włoszczyzny – bo wyruszając do Italii, spodziewamy się kraju znanego nam z wielu filmów i literac­kich przedstawień. Filmom nie do końca dowierzamy, literatura – wiadomo, musi stworzyć odpowiedni nastrój. A mieszka­niec Rzymu Piotr Kępiński pisze reporter­sko, nie dbając o nastrój ani o piękne kli­maty. Mimo tego miasto daje się polubić, nawet z tytułowymi szczurami.

Znam Rzym nie najgorzej, przede wszystkim z racji tego, żem „homo pede­strus”, człowiek przemieszczający się pie­chotą. Każda wizyta to kolejne dziesiątki kilometrów nabite na prywatnym liczniku. W czerwcu, gdy temperatury już zaczęły przekraczać 40 stopni, zrezygnowaliśmy z wypraw za miasto, nie dopuszczając na­wet myśli o dobrowolnym zamknięciu się w autobusie czy wagonie metra. Turystów było na tyle mało, że stanąwszy mniej więcej pośrodku via del Corso, można było zobaczyć oba końce tej długiej uli­cy, piazza del Popolo od północy i piazza Venezia na południu, niemal licząc scho­dy Vittoriano. Podobnie wyglądały uli­ce wiodące do Monte Mario i Foro Italico (zatrzymuję się od lat w okolicach ponte Nenni, więc to w pobliżu) – zwykle peł­ne mieszkańców, rzadziej turystów, teraz puste, pozwalające w spokoju i bez po­śpiechu porównywać budynki, zaglądać na podwórka, znaleźć siedzące miejsce przed barem.

Kępiński po Rzymie chodzi i jeździ, gna­ny ciekawością, chęcią poznania ludzi, którzy w tym mieście mieszkają i żyją – ro­dowitych Włochów, ale i emigrantów, na przykład Romów, podobnie jak i w innych krajach serdecznie nielubianych, oskarża­nych o wszelkie zło i niechcianych. Omija zabytki, antyki, starożytność, czyli standar­dowe pokusy oferowane turystom. Pisze o bukinistach, fryzjerach, dzielnicach trzy­manych przez mafię, cmentarzach, alko­holikach, psach (czworonogach, nie po­licji). Paradne są szkice spoza centrum, pokazujące Sienę, Turyn, Sycylię, nie­oczekiwane aspiracje Sardynii, by zostać… szwajcarskim kantonem. Czyni to zabaw­nie, pokpiwając sobie z ludzi, wydarzeń, zwyczajów, ale traktując wszystko ze zro­zumieniem i akceptacją.

I znów pokreśliłem książkę, zaznaczając miejsca warte odwiedzin i rewizyt…

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ