Jeden na siedmioro Amerykanów żyje poniżej progu ubóstwa. Autorzy reportażu (prywatnie małżeństwo dziennikarzy) piszą o dysproporcjach poziomu zamożności w Ameryce. By nadać temu świadectwu osobisty charakter, skupiają się na miasteczku Yamhill w stanie Oregon, skąd wyrastają korzenie dziecięcych przyjaźni Nicka i które idealnie ilustruje wyzwania stojące przed amerykańską klasą robotniczą. Przeplatając narrację historiami z wielu stanów, konstruują swój reportaż, wychodząc od losów dzieci ze szkolnego autobusu numer sześć w Yamhill. Rozmawiają ze swoimi przyjaciółmi z dzieciństwa i wykazują, jak środowisko, z którego się wywodzili, i brak wsparcia ze strony państwa spowodowały, że w dorosłym życiu zmagali się z chorobami biedoty: bezrobociem, uzależnieniami, przemocą domową, rozpadem rodziny, otyłością i innymi chorobami prowadzącymi do przedwczesnej śmierci. Udowadniają, że amerykański mit samowystarczalności i postulat, by „wyciągnąć się z kłopotów za własne cholewki”, prowadzi donikąd, a rolą państwa jest wypracowanie systemowych rozwiązań w tym zakresie.
Stany Zjednoczone potrzebują gruntownej reformy w zakresie opieki zdrowotnej, bo poważne zachorowanie nierzadko kończy się bankructwem, karą pozbawienia wolności lub bezdomnością. Opisy akcji organizowanych przez wolontariuszy w celu udzielania pomocy medycznej biednym, tzw. jarmarki zdrowia, są wstrząsającym świadectwem zaniedbań państwa, w którym za 30–40 dolarów w desperacji sprzedaje się własne osocze, żeby przeżyć. W tym ponurym obrazie są jednak jasne punkty, np. odnoszący sukcesy program „Women in Recovery” czy historia Debbie Baigrie i Iana Manuela, który jako trzynastolatek (sic!) trafił do więzienia za postrzelenie Debbie w twarz, odsiedział 26 lat, i który swojej ofierze zawdzięcza drugie życie.