Czwartek, 1 września 2011
WydawcaZysk i S-ka
AutorKrzysztof Hejke
RecenzentTomasz Zbigniew Zapert
Miejsce publikacjiPoznań
Rok publikacji2011
Liczba stron208


T en wspaniały album po raz kolejny
przekonuje, że jego autor słusznie uchodzi
za najwybitniejszego fotografi ka Kresów
Wschodnich. Od dwu dekad wędruje
po terenach, mówiąc najogólniej, zabużańskich,
uwieczniając w kadrze pokryte patyną
czasu ślady polskości tych ziem. Zazwyczaj
urodzajnych, nierzadko zaniedbanych,
zawsze zachwycających krajobrazowo.
Przed rokiem z zapartym tchem oglądałem

jego pracę utrwalającą czar Polesia,
bowiem właśnie tam w międzywojniu,
a nawet – jak powiedziała mi niedawno
białoruska pisarka Natalka Babina
– jeszcze w czasach wczesnego Breżniewa,
znajdowało się wędkarskie eldorado. Teraz
z równym wzruszeniem wertuję książkę
odkrywającą uroki Huculszczyzny. Od
pewnego czasu jest ona – jak mawia mój
15-letni syn Janek – „na topie”. Zainteresowanie
tym nieco enigmatycznym regionem,
którego malownicze – o każdej porze
roku! – połoniny zamieszkuje równie
tajemniczy lud, wzbudził na literackich
salonach przed ponad półwieczem Stanisław
Vincenz.
Zdjęcia Krzysztofa Hejke przedstawiają

zarówno osobliwości etnografi czno-przyrodnicze,
jak również, że tak powiem, pozostałości
tej zagadkowej krainy pukającej
do bram Europy. Ukryte pod postacią niekiedy
mocno nadgryzionych zębem czasu
zapór wodnych, wiaduktów i tuneli – powstałych,
podkreślmy, głównie w okresie
II Rzeczpospolitej – wspaniale korelujących
z nader oryginalnym pejzażem.
Nawet dziś, jak przekonuje czuły obiektyw

fotografi ka, można na tym pofałdowanym
i mocno zalesionym (cisy!!!) obszarze
znaleźć polany rude od rydzów, czerwone
od poziomek tudzież
kłujące od
krzaków jeżyn.
A przy odrobinie szczęścia
natknąć się na legowisko
rysia, żbika, wilka, a nawet niedźwiedzia.
Te drapieżniki wciąż podkradają się nocami
pod pasterskie szałasy Hucułów, porywając
cielaki, owce czy kozy.
Dla Polaków, ciągle pozostających

w kręgu historyczno-kulturowym ukształtowanym
etosem Rzeczypospolitej Obojga
Narodów i międzywojnia, a zarazem naznaczonych
doświadczeniami ubiegłego
wieku, Huculszczyzna to już plusquamperfectum,
niestety. Taka smutna konstatacja
towarzyszyła mi podczas obcowania
z tą miss księgarskiej lady.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ