środa, 21 września 2011
WydawcaMuza SA
AutorRyszard Wolański
RecenzentTO-RT
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2010
Liczba stron270


„Miłość ci wszystko wybaczy”, „Umówiłem się
z nią na dziewiątą”, „Tylko we Lwowie”, „Powróćmy
jak za dawnych lat”, „Ach, jak przyjemnie”
i wiele innych szlagierowych melodii
Henryka Warsa nucą kolejne pokolenia. Dobrze
się, więc stało, że w końcu doczekaliśmy
się monografii (urzekająca szata graficzna!) tego
kompozytora.
Naprawdę nazywał się Warszawski i był synem

zamożnego urzędnika. Podobnie jak lwia
cześć twórców podkasanej muzy międzywojnia wywodził się z rodziny
żydowskiej. Gruntownie wykształcony muzycznie, komponował
piosenki dla rewii, radia i kina, dyrygował orkiestrą wytwórni płytowej,
grał z nią też na renomowanych dancingach – słowem wiodło
mu się świetnie.
Zmobilizowany we wrześniu 1939 roku został wzięty do niewoli

sowieckiej, z której udało mu się zbiec. Dotarł do Lwowa, gdzie zaczął
zarabiać na chleb jako muzyk. Szybko się poznano na jego talencie
powierzając mu kierownictwo orkiestry Tea-Jazz, złożonej głównie
z polskich muzyków żydowskiego pochodzenia, dla których Stalin był
znacznie mniejszym złem od Hitlera. Zespół koncertujący w wielu miastach
europejskiej części Kraju Rad szybko zyskał olbrzymią popularność
i renomę. Także pośród bolszewickich decydentów. Dzięki ich interwencji
żona Warsa wraz z dwojgiem dzieci wiosną 1941 roku opuściła
warszawskie getto – jako obywatelka ZSRS (sic!) – i dotarła do męża.
Po podpisaniu układu Sikorski-Majski artysta współtworzył artystyczną

trupę przy armii generała Andersa. Poznawszy na własnej skórze
komunizm, po zakończeniu wojny zdecydował się na emigrację.
W 1946 roku osiadł w USA. Początkowo spotkał go ostracyzm, gdyż:
„Z dala od zgiełku wojennego traktowano jego opowieści jako krytykę
Związku Radzieckiego. Jako oczywisty i niezdrowy w tamtych
czasach przejaw nacjonalizmu i antyradzieckiego fanatyzmu. Faszysta
– powiadano o nim”.
W wyrwaniu się z izolacji pomógł przypadek. Córka kompozytora

na spacerze z psem poznała żonę radcy prawnego Johna Wayne’a „kowboja,
który nikogo w Hollywood się nie bał, a w dodatku nigdy nie zachwycał
się Rosją Sowiecka”. I ten aktor, poznawszy pisane do szuflady
utwory Warsa, wymógł, aby trafiły one na ekran.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ