środa, 22 marca 2017
WydawcaWydawnictwo Bosz
AutorPiotr Droździk, Antoni Kroh
Recenzent(KM)
Miejsce publikacjiOlszanica
Rok publikacji2006
Liczba stron192


Nazwa „Łemko” wzięła się – jak chce bajda ludowa
– od słowa „łem” (tylko). Pewien zniecierpliwiony
Polak obiecał ponoć swemu rozmówcy,
że da mu worek mąki, jeśli ten przestanie
w kółko powtarzać swoje: „łem”, „łem”,
„łem”. – Dobre – odpowiedział Łemko. – Ne
budu. Łem daj.

Te i inne anegdoty, ciekawostki i całkiem
poważne, niestety, dramatyczne informacje
znajdziemy we wstępie Antoniego Kroha do
pięknie wydanego dwujęzycznego albumu „Łemkowszczyzna”, ukazującego
w fotografiach Piotra Droździka wyjątkową urodę tej ziemi, której
granice zawsze wyznaczały raczej wyznania niż geografia.

Naprawdę granice Łemkowszczyzny wytyczają dziś cmentarze, cerkwie
i nazwy topograficzne, niekiedy – jak zauważa Antoni Kroh – „dziwacznie
pozmieniane. Przykładem wsie Królowa Polska i Królowa Ruska.
Tak nazywały się przed wojną. Królową Ruską przemianowano na
Królową Górną. Królowa Polska zachowała dawną nazwę, która w pośredni
sposób dokumentuje, że jej sąsiadka nie była polska”.

Łemkowie dzielili się na prawosławnych i grekokatolików. Bezpośrednio
po wojnie część z nich wyjechała do ZSRR, jedni dobrowolnie,
drudzy pod przymusem. Niektórzy wrócili, nie na długo jednak. W 1947
roku władze polskie zarządziły operację „Wisła”: wysiedliły z całego regionu
Ukraińców, zaliczając do nich Łemków niezależnie od ich poczucia
narodowego. Chodziło o likwidację band UPA, ale kryterium było nie
militarne, lecz wyznaniowe. Kto zaopatrzył się w metrykę rzymskokatolicką,
zostawał na miejscu. Łemkowie znaleźli się głównie na Dolnym
Śląsku i w Zielonogórskiem. Dziś coroczne, uroczyste ich spotkania
odbywają się na watrze w Zdyni, w Gorlickiem, ale i w Michałowie na
Dolnym Śląsku, i w Legnicy.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ