Poniedziałek, 11 września 2017
WydawcaW drodze
AutorPaulina Wilk
Recenzent(gs)
Miejsce publikacjiPoznań
Rok publikacji2017
Liczba stron176
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 8/2017

Niewielki tom, niecałe cztery dziesiątki felietonów o standardowej objętości trzech stron, czasem nawet krótszych, rzadko dłuższych. Ale bardzo gęstych, wymagających skupionej lektury. Autorka jest uważną obserwatorką życia – otoczenia, wydarzeń, ludzi. Refleksjami, jakie te obserwacje u niej budzą, dzieli się z czytelnikami. Dziwić może, że spostrzeżenia kobiety zaledwie 37-letniej, w dodatku znanej i cenionej jako pisarka, dziennikarka, współorganizator Big Book Festival, książkowej imprezy o międzynarodowej renomie – tak wypełnione są melancholią, smutkiem, wręcz rezygnacją. Jednak owa skupiona lektura dowodzi, że faktycznie, zbyt wielu powodów do optymizmu, radosnego spojrzenia w przyszłość raczej nie mamy.

Paulina Wilk buduje swoje felietony na przeciwieństwach nigdy dla nas korzystnych, zderza bowiem teorię z praktyką. Jadąc pociągiem, powinniśmy cieszyć się widokami, kontemplując je w ciszy; zamiast tego „wydzwaniamy, plotąc idiotyzmy”. Mamy środki, żeby zlikwidować natychmiast głód na świecie – ale marnujemy jedzenie, głodnym pozwalając ich los tłumaczyć boskim wyrokiem. Spotykamy się z rodziną i bliskimi przy bożonarodzeniowym stole, by złożyć sobie życzenia i porozmawiać, tyle że „coraz trudniej powiązać [słowa] z treścią, potraktować jako coś, co waży i stoi, a nie wiruje w wirtualności”. Mówiąc wprost – nie potrafimy już zapanować nad własnym życiem.

Co gorsza, znikąd pomocy – korzystaliśmy z gazet, wierzyliśmy mediom, ale „autorzy, którzy dawniej objaśniali globalną mechanikę, (…) dziś przypominają zagubionych, przemęczonych robotników umysłowych. (…) Aktualnie i sumiennie donoszą o naszej niewiedzy”. To słowa wytrawnej dziennikarki. Bardzo łagodne, dodam, łaskawe dla środowiska żurnalistów, bo inni autorzy w słowach nie przebierają, flekując media ile wlezie – na ich własne życzenie. Wystarczy wsłuchać się w dobór wiadomości w radiowych czy telewizyjnych dziennikach, przeczytać podsycane emocjami informacje w gazetach. Z rzeczywistością przegrywają i fakty, i opinie.

I jeszcze jedno spostrzeżenie – myślałem, że to mnie, staremu zgredowi, zdarza się skarżyć na atmosferę w kraju. Nie mówię o powietrzu, raczej o smogu trującym nasze umysły. Jeden z felietonów Pauliny zaczyna się tak: „Jedną z największych przyjemności związanych z wyjazdami z Polski jest dla mnie poczucie oddalania się od zawiści”. Jej przykładów można podać znacznie więcej niż autorka tekstu, w konfrontacji z krajami Zachodu przepadamy – Paulina mówi o naszej „zdolności do życia przeciwko sobie, we wrogim napięciu”. To bardzo smutna prawda. Inne miasta, inne kraje też mają pokręconą historię, ich mieszkańcy jednak nie pozwolili, by opętała ich bezinteresowna zawiść, chęć niszczenia, radykalnych podziałów, gen autodestrukcji. Ale to, że inni – autorka nie jest z pewnością jedyna – też to odczuwają, wcale mnie nie raduje.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ