środa, 22 marca 2017
WydawcaAdam Marszałek
AutorEdward Kurowski
Recenzent(TO-RT)
Miejsce publikacjiToruń
Rok publikacji2004
Liczba stron122


Stanisław Dygat, nieco już zapomniany, zmarły przed ponad ćwierćwieczem prozaik, mąż aktorki i piosenkarki Kaliny Jędrusik, bezpośrednio
po wojnie przez cztery lata mieszkał we Wrocławiu. Jako zagorzały entuzjasta sportu, a w szczególności boksu, regularnie uczęszczał na mecze
pięściarskie. I tam zaprzyjaźnił się z jednym z zawodników, który – nie bez intencji pisarza – sam zasmakował w literaturze. Spod pióra Edwarda Kurowskiego
wyszedł przed laty sportowy tryptyk: „Śmierć boksera”, „Olimpijczyk”
i „Prawa kontra”.

Po latach milczenia autor ten opublikował
pełne uroku i bezpretensjonalne wspomnienia. Barwnie opowiada w nich o czasach, gdy kwaterował w willi zajmowanej
w zrujnowanej stolicy Dolnego
Śląska przez Dygata, jego pierwszą małżonkę, aktorkę Władysławę Nawrocką oraz ich małoletnią córkę Madzię.

Bezpretensjonalność autora ujawnia się między innymi w tym, że do Dygata
zwracał się per „panie pisarzu”, zaś do jego połowicy bez krzty ironii mówił „pani znana aktorko”. Z nią też sypiał. Może dlatego, iż Dygat przestrzegał kiedyś przy Kurowskim żonę: „Dziuniu, jeżeli chcesz mnie zdradzić to z kimś, kto by mnie nie kompromitował”. A pisarz
nigdy nie traktował pięściarza jako człowieka, który mógłby doprowadzić do jego blamażu. Przeciwnie. Ufał mu i traktował niemal jak spowiednika. Opowiadał mu, na przykład, o polityce.
Należał wtedy do partii, deklarował się jako socjalista i złorzeczył na kapitalistów. Wykładał Kurowskiemu: „Kapitalizm prze ku imperializmowi, a imperializm to korupcja, rządy bogatych,
czyli bezrobocie, bandytyzm, nie wiem co jeszcze”.

Dużo jest w tej książce ludycznego
humoru. Na spotkaniu autorskim jeden z robotników zapytał Dygata: „Jaka jest, towarzyszu, różnica pomiędzy
Hitlerem a Stalinem? Obaj przecież napadli na Polskę w 1939 roku”. Prozaikowi język stanął w gębie kołkiem. Tym bardziej, iż dostrzegł na sali emisariuszy Urzędu Bezpieczeństwa
i nie miał pojęcia, czy pytanie nie jest prowokacją. Z opresji uratował go moderator imprezy, który rzekł: „Jak świat światem, każdy zbrodniarz ginie tragicznie. Jeśli Stalin zejdzie z tego świata z przyczyn naturalnych, znaczy, że Bóg był po jego stronie”.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ