Tytułowym porwanym jest 11-letni Tomas Bickford, zawodnik drużyny bejsbolowej juniorów w Fairfax w stanie Connecticut. W dniu zawodów, pięknego czerwcowego dnia, jego matka, Katherine, właścicielka
dobrze prosperującej firmy cateringowej, obserwuje
sportowe wyczyny syna i jest pełna radości. Niestety, radość nie potrwa krótko. Tuż po zawodach
Tomas idzie kupić lody i już nie wraca. W domu czeka na Katherine przerażający typ w kominiarce i pistoletem w ręku. Mówi matce, że porwał jej syna i żąda okupu. Jeśli ta nie zapłaci, wyrwie Tommy’emu serce. Żeby mieć pewność, że pani Bickford nie zawiadomi FBI, porywa ją także…
Trzymająca w napięciu powieść Chrisa Jordana, pisarza debiutującego
na polskim rynku książkowym, jest typowym produktem Miry łączącym
wątek sensacyjny, grozę oraz elementy romansowe. W tej książce „iskrzy” między główną bohaterką a Randallem Shane’m, detektywem, który próbuje odnaleźć porwanego chłopca, a także oczyścić Katherine z zarzutu morderstwa. Bo perfidia porywacza jest nieprzewidywalna, prowadzi on ze swoją ofiarą okrutną grę. Dość powiedzieć, że kobieta znajduje w zamrażarce w swoim domu zwłoki szeryfa hrabstwa Fairfax, a jednocześnie trenera drużyny w której grał Tommy.
Oczywiście, wszystko kończy się dobrze, chociaż bez nachalnego happy
endu. Osoba sprawcy nie budzi zaskoczenia, bo już w jednym z pierwszych
rozdziałów postaci tej wypada z kieszeni kominiarka i domyślamy się, do czego mu służyła. Uwagę czytelnika przykuwa nie intryga kryminalna, lecz działania towarzyszące tej intrydze, to jest perypetie pani Bickford oraz wysiłki prowadzące do uwolnienia porwanego chłopca.