Narzekamy dziś na telewizję, także na publiczną TVP, że płytka, sprzyjająca
najniższym gustom, nastawiona przede wszystkim na wynik finansowy,
a jej władze, mimo wypowiadania niezliczonych frazesów za nic mają
jakąkolwiek społeczną misję. I wspominamy polską telewizję sprzed lat
sześćdziesięciu, pięćdziesięciu, czterdziestu jako ambitną, dostarczającą
nie tylko czczej rozrywki, ale i wdrażającą w kulturę miliony beneficjentów
społecznego awansu. Jak to było? Czy rzeczywiście ta peerelowska telewizja,
mimo danin składanych ideologii i polityce, trzymała wysoki poziom?
Książka Aleksandry Szarłat jest lekturą obowiązkową dla tych,
którzy dla dawnej polskiej telewizji mają sentyment, i dla tych, którzy
chcieliby poznać jej historię. Tytuł, „Prezenterki”, jest nieco zwodniczy,
bo może dzisiejszemu do złego już przywykłemu czytelnikowi sugerować,
że książka będzie zbiorem ploteczek i anegdot o pięknych kobietach,
których twarze już zawsze będą się nam kojarzyć z klimatem
lat sześćdziesiątych, siedemdziesiątych, osiemdziesiątych. Tymczasem
autorce biogramy jej sześciu bohaterek – Ireny Dziedzic (czemu jej
nazwisko jako jedynej bohaterki rozdziału nie zostało umieszczone na
okładce?!), Edyty Wojtczak, Krystyny Loski, Bożeny Walter, Bogumiły
Wander i Katarzyny Dowbor – posłużyły za pretekst do wielowątkowej,
dygresyjnej i pasjonującej opowieści o Telewizji Polskiej jako instytucji
kultury, o ludziach tworzących historię naszego kraju. Do tego
znakomite dwa rozdziały wstępne poświęcone początkom polskiej telewizji
i dwóm jej legendarnym, choć niejednoznacznym, prezesom:
Włodzimierzowi Sokorskiemu i Maciejowi Szczepańskiemu. Lektura
przyjemna – czyta się jednym tchem – i pożyteczna nadzwyczaj.