Czwartek, 1 września 2011
WydawcaMuza S.A.
AutorVladimir Nabokov
TłumaczenieJolanta Kozak
RecenzentŁukasz Gołębiewski
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2011
Liczba stron144


P rzedmioty z przedostatniej powieści
Nabokova, która po czterdziestu latach
ukazuje się po polsku, bynajmniej przezroczystymi
nie są. Ta książka, jak i inne
tego autora, zachwyca bogactwem kolorów:
„gadziozielonym tuszem”, „cerą barwy
miodu”, „okładką w barwach ognia
i sadzy”, „szyją o barwie śmietankowego
toffi ”. A oto przykład postaci (bynajmniej
nieprzezroczystej): „Pan R. miał na sobie
wysokie buty barwy aksamitno kakaowej,
cytrynowożółtą koszulę z wrzosowym fularem
i wymięty szary garnitur, który niczym
się na oko nie wyróżniał” (dalsze
informacje np. o stanie uzębienia pana
R. pozostawiam uważnym czytelnikom
książki). A to opis motyla: „Jego bibułkowate
skrzydła z kleksami czerni, nakrapiane
spłowiałą purpurą, miały przezroczyste
obwódki o nieprzyjemnej, zmiętej
fakturze, drżące nieznacznie na niewesołym
wietrze” (zwracam uwagę na typowe
dla Nabokova kontrasty).
Ta krótka powieść zachwyca jednak nie

tylko plastycznością opisów, która jest swego
rodzaju znakiem rozpoznawczym autora
„Lolity”. Zaskakuje przede wszystkim
konstrukcja, a jeszcze bardziej to, z jaką
precyzją autor panuje nad pozornym chaosem
swojej narracji. Łatwo się w tej książce
pogubić. Pozornie mamy romans i dopiero
na 76 stronie (całość liczy 125 stron)
mamy pierwszy wyraźny sygnał, że tu się
dzieje coś niedobrego. Potem mamy morderstwo,
ale dokonane w stanie niepoczytalności.
Narrator jest wszystkowiedzący,
ale od początku zadajemy sobie pytanie
– kto jest narratorem? Zagadkę wyjaśnił
w posłowiu Leszek Engelking, odwołując
się do wywiadów z samym pisarzem – otóż
najprawdopodobniej mamy do czynienia
z wieloma narratorami (stąd tak częste
zmiany języka w tej powieści), a są nimi…
duchy, osoby zmarłe. Przy czym ten narzucający
się wszystkowiedzący, anachroniczny
dla współczesnej powieści styl narracji,
również wiedzie czytelnika w pułapkę,
bo okazuje się, że zdarzenia wymykają
się planom narratora. Nic dziwnego, już
na początku powieści dowiadujemy się, że
„przyszłość jest tylko fi gurą stylistyczną,
widmem myśli”.
Świat materialny

przenika się ze
snami, marzeniami
i z jakąś alternatywną
rzeczywistością,
w rezultacie czytelnik nie wie,
gdzie jest bohater, co jest tu faktem, co iluzją,
a co przynależy do innego wymiaru.
Mamy tu swego rodzaju narracyjny rebus,
podobny do zastosowanego w innej znakomitej
książce Nabokova – „Nieprawym
godle”. W pozornie prostej fabule kryją się
nowe opowieści, czasem błahe, jak historia
starego ołówka, ale dające wyobrażenie bogactwa
rzeczy.
Ta książka w pełni obrazuje bogactwo

stylistyczne Nabokova i jego kunszt. Od niebywale
plastycznych opisów przechodzi do
absolutnej lapidarności, jak choćby w zdaniu:
„Spódniczkę miała bardzo krótką”.
Równie chętnie maluje przed oczyma czytelnika
obrazy, co pozostawia sam na sam
z wyobraźnią. Cztery słowa opisujące młodą
dziewczynę mogą wprowadzić erotyczne napięcie.
Czegóż chcieć więcej od literatury?

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ