Wtorek, 12 lutego 2013
WydawcaMG
AutorDariusz Michalski
RecenzentTO-RT
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2012
Liczba stron528


„Pierwsza spikerka Maria Rosa-Krzyżanowska
krótko pełniła swa funkcję. Jej karierę skończyła
całkiem dla siebie niespodziewanie, pominęła
bowiem w sobotniej zapowiedzi programu:
»Na zakończenie obchodów przyjaźni polskoradzieckiej
wyemitowaliśmy…« niewinne słowo
‘obchody’” – pisze Dariusz Michalski w solidnie
udokumentowanej, pieczołowicie złożonej z cytatów
i wypowiedzi monografii TVP.

Sam tytuł sugeruje stosunek autorka do tematu,
dla mnie zdecydowanie nie tak jednoznacznie pozytywnego, choć
w istocie w PRL w tej instytucji pracowało więcej indywidualności niż
obecnie. Weźmy na przykład szczególnie bliską mi działkę sportową,
znaczoną osobowościami Jana Ciszewskiego czy Tomasza Hopfera.
Kudy do nich Maciejowi Kurzajewskiemu „do cna zmanierowanemu,
zakochanemu w swojej urodzie, minoderyjnemu i nieznośnemu w zamiłowaniu
do celebry”.

Bez wątpienia jakość molocha z ulicy Woronicza w Warszawie
(dokąd rozrastająca się firma przeniosła większość agend w roku 1970)
wyznaczał Teatr Telewizji, którego pionierem był Adam Hanuszkiewicz:
„Na jubileuszu Iwaszkiewicza w Belwederze podszedł do mnie
taki skurwysyn z KC PZPR od wojska i mówi: – Objechałem poligony,
wszędzie pytałem o Teatr Telewizji. Opinia żołnierzy brzmi – dla wojska
jest niezrozumiały – co wy na to?

– Kształcić żołnierzy – odpowiedziałem”.

Inną wizytówką TVP był magazyn kulturalny „Pegaz”: „Tylko ja jeden
nadaję się do wyciągnięcia Pegaza ze stajni Augiasza, jaką w stanie
wojennym stała się telewizja – uświadomił mi w kwietniu 1982 roku
Jerzy Bajdor” – wspominał Krzysztof Teodor Toeplitz.

„Jest Pan komunistą, czyli ideologicznie nie do ruszenia. Jest Pan
Żydem, czyli człowiekiem mądrym mądrością wielowiekową, nie muszę
Panu mówić, że Żydów i kleru komisarze nie ruszą. No i jest Pan
nieduży, to znaczy niewielkiego wzrostu, więc na pańskim tle wszyscy
goście będą się dobrze czuli, będą mówić więcej, może nawet szczerze”
– argumentował swą ofertę pracy Bajdor”.

Niestety, nie mówili ani mądrze, ani szczerze, ani interesująco, gdyż
gros ludzi sztuki poszła śladem aktorów i bojkotowała TVP. Z podobnego
powodu Toeplitz miał też problem z doborem współpracowników.
A przyjmujący zaproszenie dziennikarze skompromitowani antysolidarnościową
retoryką – z Danielem Passentem na czele – wbili pierwszy
gwóźdź do pegazowej trumny.

Silną stroną nasyconej faktami, personaliami i datami pracy Dariusza
Michalskiego jest humor ze szklanego ekranu wzięty: „W erze Gomułki
zabronione było nadawanie »Kantaty o kawie« Bacha (czujni badacze
życiorysów pytali, czy kompozytor urodził się w NRF czy NRD!), bo
wiadomo – trudności rynkowe”.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ