Wtorek, 12 lutego 2013
WydawcaFabryka Słów
AutorAndrzej Pilipiuk
RecenzentKO
Miejsce publikacjiLublin
Rok publikacji2012
Liczba stron200


Po, nie ukrywajmy, takim sobie „Homo Bimbrownikusie”
wielu fanów serii o najbardziej swojskim
i równie niebezpiecznym egzorcyście z Wojsławic
miało w sercach niepokój , czy to aby nie koniec?
Andrzej Pilipiuk na początku listopada daje nam
czytelną odpowiedź – do kresu Jakuba Wędrowycza
jeszcze daleko.

Zbiór dwudziestu opowiadań zatytułowany
„Trucizna” jest jak łyk najlepszego samogonu dziadka.
Pali wyobraźnię, pobudza ciało, a po wszystkim
nie potrzebujemy jakiejkolwiek zagrychy. W książce czuć powrót
dawnego ducha. Nie dostajemy obszernej, zawiłej powieści, tylko dynamiczne,
konkretne, zawadiackie i zabawne opowiadania. Ze zbioru
dowiemy się, co technologia obcych robi z tosterem, jakim wójtem
byłby Bardak, czym utwardza się polskie drogi i (co silnie ucieszy fanki
serii) jak wygląda Jakub Wędrowycz w wersji topless.

Znów wybierzemy się na bójkę krowimi łańcuchami, stłuczonymi
butelkami i dowolną inną niebezpieczną materią. Podróże w czasie nie
są nam obce, a wspominki z młodości Kubusia przywodzą łzy w kącikach
oczu. Ale czy to wystarczy?

„Truciznę” czyta się prawie tak dobrze, jak pierwsze tomy o przygodach
bimbrownika. Na twarzy co chwila pojawia się uśmiech, a wybuchy
śmiechu wprawiają ludzi dookoła w osłupienie. Jakub podróżuje po
całym świecie i czasie, grozi Fabryce Słów za publikowanie oszczerstw,
zabija złe duchy i wypędza nędznych urzędników.

Dzieje się dużo, ale dzieje się bardzo podobnie – Pilipiuk wpadł
w swoje własne koleiny. Podczas lektury czuć, że stara się z nich wydostać,
ale udaje się to z różnym skutkiem. W tomie znajdziemy oczywiście
opowiadania fenomenalne, jak na przykład: „Czortek”, „Duch”, „Hrabia”,
„Kura” czy „Sztanga”. O takich tekstach można śmiało powiedzieć
„jakubowe”. Jednak to za mało, żeby wynieść cały zbiór na piedestały.

„Trucizna” jest zbiorem dobrym, zdecydowanie lepszym od poprzedniego
tytułu serii. Brakuje jej jednak powiewu świeżości. Andrzej
Pilipiuk pokazał, że potrafi pisać o Jakubie na wysokim poziomie.
To może własnie dlatego najnowszy tom jest tylko dobry, a nie
niesamowity.

Jakub żyje i ma się dobrze! A po „Truciznę” warto sięgnąć choćby
po to, żeby odurzyć się tymi z tekstów, na których ów wywar został
uważony w najlepszej z miar.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ