Chwytliwy tytuł stanowi pretekst do ukazania Rosji w latach 2010-2014, kiedy autorka była korespondentką TVP w Moskwie. W dziesięciu odsłonach przedstawia olbrzymi wpływ Władimira Putina na własnych rodaków.
Dane jej było uczestniczyć w wydarzeniach z pierwszych stron gazet: vide aneksja Krymu czy walki w Donbasie. Poznała Kozaków, wiernych Kremlowi, niezależnie od jego lokatorów. Podziwiamy krajobrazy Kraju Krasnojarskiego, zdaniem Arlety Bojke, najurodziwszego obszaru Rosji (a jest z czego wybierać!). Czytamy o ślimaczącym się śledztwie smoleńskim….
Diagnozy dziennikarki – zdecydowanie antyputinowskie – powstały zarówno na kanwie własnych obserwacji, jak i kontaktów z Rosjanami. Niekiedy niebezpiecznych. I dla jej informatorów, i dla niej. Tym bardziej zatem należy się autorce szacunek.