środa, 30 września 2020
WydawcaBiblioteka Słów
AutorIvica Prtenjača
TłumaczenieSiniša Kasumović
RecenzentAdam Słupski
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2020
Liczba stron184
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 9/2020

Zawodowe wypalenie, utrata pracy, nieudane życie osobiste. Bohater „Wzgórza” daje sobie czas. To nie jest decyzja w rodzaju „rzucam wszystko i wyjeżdżam w Bieszczady”, ale chęć spojrzenia na siebie z dystansu, z góry, tak jak obserwuje się las z perspektywy siedmiusetmetrowego wierzchołka, której to pracy się podjął.

Prtenjača oszczędnie gospodaruje dialogami. Jest ich tyle, ile należy, aby potrzebujący oderwania od otaczającej rzeczywistości działacz kultury mógł zorganizować swoje trzy miesiące w samotności. Pierwszoosobowa narracja prowadzi czytelnika pomiędzy codziennością obserwacyjnej samotni a powrotami do niedawnej przeszłości, od nowej rzeczywistości tylko pozornie nasyconej rutyną do życia tam na dole, wśród ludzi, w wielkomiejskim gwarze. Owa symboliczna rozterka, czy podjął słuszną decyzję, pozwala sięgnąć głębiej w jego duszę, próbować poznać jego oczekiwania, z których sam do końca nie zdaje sobie sprawy.

W tle powieści pobrzmiewają echa wojny, która przed niemal trzydziestu laty rozdarła dawną Jugosławię, pozostając żywą w pamięci mieszkańców tego regionu. Prtenjača podkreśla to opisami rocznicowych obchodów nieistotnego militarnie, ale ważnego dla lokalnej społeczności wydarzenia oraz pozornie mało znaczącymi zachowaniami drugoplanowych postaci, dla których obcowanie z bronią jest normą, bo przecież trzeba ją mieć gotową do użycia na wszelki wypadek. Nawiązując do bałkańskiego konfliktu, motyw ten wykorzystał także fiński pisarz Daniel Katz w powieści „Kobieta pułkownika”. Turysta przemierzający mniej popularne obszary jeszcze dziś trafia na wyludnione wioski i ostrzeżenia o polu minowym.

Autor nie szczędzi uszczypliwości współczesnemu społeczeństwu, krytykując brak wrażliwości na piękno przyrody, powierzchowność, czy bezkrytyczne powielanie zachowań. Niekiedy brak tolerancji ogniowego strażnika posuwał się za daleko, co mój turystyczny duch kwitował oburzeniem. Na szczęście frustracja bohatera została ostudzona w innej scenie.

Zamknięcie przeszłości i poczucie wolności udziela się powieściowemu protagoniście już w czasie pierwszego podejścia do bunkra stanowiącego jego dom i miejsce pracy. Prtenjača nie mitologizuje jednak jego znaczenia. Formacja bohatera nie jest permanentną zmianą postawy. To spojrzenie bliższe „Bliźnie” Islandki Auður Avy Ólafsdóttir i nieobce również dzisiejszej, powszechnej i czasem wręcz zbanalizowanej koncepcji ładowania akumulatorów.

Niespieszną atmosferę powieści okraszoną powiewem wiatru, smakiem porannej, wypijanej w porcie kawy i aromatem rakiji kończy raptownie ostatnia scena, która nie wywołuje u czytających wrażenia, że powrót do cywilizacji stanowi dla bohatera przykrą konieczność. I tylko osła żal.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ