Z dużym zdziwieniem przeczytałam komentarz Łukasza Gołębiewskiego do podanego przeze mnie sprostowania różnych nieścisłości, które znalazły się w wywiadzie z Andrzejem Nowakowskim, zamieszczonym w numerze 2/2004 Biblioteki Analiz. Zdziwienie moje było tym większe, że komentarz, który w żaden sposób nie odnosił się do problemów poruszonych przeze mnie w sprostowaniu, a jedynie podważał moje kompetencje, tudzież omawiał mój styl pisania i charakter, wyszedł spod pióra skądinąd znanego w środowisku dziennikarza, pisującego do tak poważnej gazety jak "Rzeczpospolita". Spodziewałabym się raczej, że zapyta dyrektora Instytutu Książki o konkretny program działania tej instytucji, ponieważ jak do tej pory, nie jest on szerzej znany, a niewątpliwie niecierpliwie oczekiwany przez wszystkich, którym temat książki jest bliski. Chcę też zauważyć, że w swoim sprostowaniu z nikim nie polemizowałam, a jedynie, jak podkreśliłam wyżej, prostowałam błędnie podane informacje, do czego jako Dyrektor Biura PIK mam pełne prawo. Co najmniej dziwny wydaje …