- Zacznijmy od kwestii podstawowej. Obaj panowie tworzycie cały zarząd wydawnictwa MAC Edukacja. Grzegorz Bednarski, Marcin Siwczuk: - Zgadza się. G.B.: - Zarząd nie ma w tej chwili prezesa, my jesteśmy jego członkami. Pan Marcin jest w firmie głównym księgowym, a ja - dyrektorem finansowym. - To niecodzienna sytuacja, kiedy za zarządzanie wydawnictwem zabierają się finansiści, co więcej osoby nie związane z branżą książkową. M.S.: - W roku 2004 zaistniała wyjątkowa sytuacja związana z problemami zdrowotnymi ostatniego prezesa MAC-a, pana Wojciecha Krasuskiego, który w ostatnich miesiącach nie mógł pełnić swoich obowiązków. A ponieważ trudno jest pogodzić opiekę nad swoim zdrowiem z zarządzaniem firmą... Dla dobra pana Wojtka trzeba było dokonać wyboru. W poprzednim zarządzie oprócz niego zasiadała także pani Mariola Cyrańska, którą na początku roku 2004 zastąpił właśnie pan Bednarski. Mówi pan, że kierowanie MAC-em przejęli finansiści. To prawda. Wynika to jednak ze stosunku, jaki do oficyny mają jej właściciele, czyli panowie Mariusz, Adam i Czesław Cyrańscy. W coraz większym stopniu przestaje ona być - jak wiele polskich wydawnictw - firmą rodzinną, ewoluując w stronę nowoczesnej korporacji. Temu m.in. służyć ma wdrożony niedawno przez nas SAP czyli informatyczny system wspomagający zarządzanie, który determinuje wprowadzenie określonych procedur poprzez wymuszenie ich na pracownikach. Wbrew pozorom zarządy właścicielskie wcale nie są najlepszym rozwiązaniem, gdyż właściciele firm nie mając do nich dystansu mogą popełniać wiele błędów. G.B.: - Wcześniej czy później do głosu w firmie muszą więc dojść finansiści. Zaletą MAC-a jest obecnie właśnie to, że dwa lata temu oficyna przeszła ewolucję z firmy rodzinnej w korporację, z Zarządem najemnym, bez udziałów w spółce, które mogłyby niekorzystnie wpływać na podejmowane przez jego członków decyzje. - Zgoda, ale z drugiej strony, zdrowa jest sytuacja, gdy po jednej stronie stoją w zarządzie właśnie oni, z drugiej natomiast ktoś, kto wie, w jakim kierunku powinna zmierzać firma funkcjonująca w określonych realiach rynkowych i w określonej branży. Innymi słowy, dobrze, gdy zarząd się uzupełnia. M.S.: - Ma pan rację, przy czym dla nas - jako członków zarządu - priorytetowym zadaniem było ustawienie finansów tej firmy. Żeby jej sytuacja była klarowna. - A nie była? G.B.: - Ja bym to określił nieco inaczej. Chodziło o to, ażeby MAC przeszedł z kultury przedsiębiorstwa rodzinnego do kultury przedsiębiorstwa korporacyjnego. Proszę zauważyć, że wiele podmiotów - nie tylko na rynku książki - działa niezgodnie ze swoją formą prawną, która de facto pełni rolę jedynie ich opakowania. M.S.: - Wiadomo, że ostatni boom na rynku podręczników miał miejsce pod koniec lat 90., kiedy realizowano reformę systemu oświaty i związane z nią pojawienie się nowych podręczników. Były wydawnictwa, w tym właśnie MAC, które na wydarzeniach tych bardzo zyskały. Tyle że to, co było dobre wtedy, nie musi się sprawdzać dziś, kiedy sytuacja na rynku książki jest nieporównywalna. A ten się kurczy, czeka nas niż demograficzny, rośnie odkup podręczników. Stąd potrzeba przestawienia firmy na inne tory. Coraz bardziej widać będzie walkę nie tylko na budżety marketingowe, ale również na systemy zarządzania przedsiębiorstwami, ich mobilność, zdolność przystosowania się do nowych realiów. - A czy to prawda, że bracia Cyrańscy bardziej są w tej chwili zainteresowani rynkiem nieruchomości niż podręczników szkolnych? M.S.: - Bracia Cyrańscy myślą o różnych kierunkach inwestycji, nie nazwałbym tego natomiast mniejszym zainteresowaniem wydawnictwem. - A są plany sprzedania MAC-a? M.S.: - My o nich nie wiemy. G.B.: - Nawet jeżeli takie plany by istniały, nie jest to temat dla zarządu. Zarząd ma być zainteresowany bieżącym, sprawnym funkcjonowaniem spółki, a nie jej sprzedażą. - A co z planami wejścia na giełdę? M.S.: - Póki co obserwujemy, jak radzą sobie na giełdzie Wydawnictwa …