środa, 18 lutego 2004
Sprzedał się. Skomercjalizował do reszty. Sprzeniewierzył się niezłomnym zasadom. Zszedł na księgarskie psy... Takie mniej więcej opinie można było przeczytać i usłyszeć w środowisku o fakcie ukazania się nowej książki Jerzego Pilcha "Miasto utrapienia". Nie o samą książkę chodzi (bo ta jest zupełnie przyzwoita; dużo lepsza od poprzedniej, choć to akurat żaden sukces), lecz o sprawę kontraktu autora z Bertelsmannem. Otóż pan Pilch zdecydował się wydać kolejne swe dzieła pod patronatem Świata Książki, co oznacza najpierw sprzedaż klubową, a dopiero w drugiej kolejności szeroką dystrybucję. Tak więc, na początek najnowsza powieść Pilcha była wyłącznie do dyspozycji członków klubu Świata Książki, a reszta spragnionej klienteli musiała cierpliwie czekać. Właśnie ten fakt stoi kością w gardle księgarzy i hurtowników z całej Polski. Zaskowyczeli zgodnym chórem niedowartościowania i kompleksów, że to skandal, że to nie do pomyślenia w cywilizowanym kraju, że nie będzie Niemiec... i tak dalej, i tak dalej. Co bardziej rozfanatyzowani nawołują do bojkotu nie tylko "Miasta utrapienia", ale i poprzednich książek pana Jerzego, deklarując, że jako pierwsi manifestacyjnie zdejmują właśnie dzieła drugiego co do ważności w Polsce (po Małyszu) wiślanina z półek swych drugorzędnych księgarni. Tylko patrzeć, jak zapłoną stosy... Cała ta sprawa w dość jaskrawy, a przy tym komiczny sposób ukazuje zaściankową mentalność gardłujących księgarzy i hurtowników, świadcząc o tym, iż wprawdzie czas biegnie do przodu, to niektórzy nie tylko stoją w miejscu, lecz wręcz się cofają. O co chodzi? Jerzy Pilch napisał kolejną książkę. To się zdarza pisarzom; nawet tak rozleniwionym i zblazowanym jak bohater felietonu. Najwyraźniej dostał na tyle wysoką zaliczkę, że chwycił za skomputeryzowane pióro. Abstrahując od treści i wartości dzieła (Pilcha można lubić, można nie lubić; jak lody pistacjowe albo wędrówki po górach), powstał produkt będący własnością autora. I tylko do autora należy wybór, czy produkt ów odda na wyłączność wyposażonemu w klub wysyłkowy wydawcy, czy osobiście - w przebraniu Quasimodo - będzie sprzedawał egzemplarze pod Pałacem Kultury i Nauki, bądź na krakowskich Plantach. Autor ma pełne prawo do decydowania o swojej własności, bo na tym m.in. polega rynkowa wolność. Aroganckie ujadanie sfrustrowanych księgarzy i hurtowników nie zmieni tego faktu; podobnie jak na nic zdadzą się żałosne protesty przeciwko wprowadzeniu podatku VAT na książki, o czym pisałem już latem zeszłego roku, a co zbliża się nieuchronnie coraz większymi krokami. Pan Pilch może ze swoją książką zrobić, co mu się żywnie podoba. Może ją wydać u dowolnego wydawcy, schować na wieki do szuflady własnego biurka, albo zjeść osobiście, popijając gatunkową whisky. Wybrał lukratywny kontrakt z koncernem Bertelsmanna - widocznie zaproponowano mu najlepsze warunki, i jego posunięcie jest najzupełniej oczywiste. Świat Książki (w przeciwieństwie do najgłośniej protestujących handlarzy słowem pisanym) nie jest finansowo rzężącą instytucją, co gwarantuje autorowi odpowiednią oprawę marketingową i sprzedaż książki na przyzwoitym poziomie. "Miasto utrapienia" trafiło już zresztą do zwyczajnej dystrybucji, zatem przywoływany przeze mnie na wstępie Związek Zawodowy Samoobrona Księgarska może swobodnie stosować odpowiednie środki protestu, z bojkotem i blokadami włącznie. Oczywiście, nie zrobią tego, bo - wbrew ujadaczom - Pilch nadal się przyzwoicie sprzedaje co może się podobać lub nie.. Tak więc, i hurtownicy, i księgarze skorzystają …
Wyświetlono 25% materiału - 506 słów. Całość materiału zawiera 2024 słów
Pełny materiał objęty płatnym dostępem
Wybierz odpowiadającą Tobie formę dostępu:
1A. Dostęp czasowy 15 minut
Szybkie płatności przez internet
Aby otrzymać dostęp kliknij w przycisk poniżej i wykup produkt dostępu czasowego dla Twojego konta (możesz się zalogować lub zarejestrować).
Koszt 9 zł netto. Dostęp czasowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Czas dostępu będzie odliczany od momentu wejścia na stronę płatnego artykułu. Dostęp czasowy wymaga konta w serwisie i logowania.
1B. Dostęp czasowy 15 minut
Płatność za pośrednictwem usługi SMS
Aby otrzymać kod dostępu, należy wysłać SMS o treści koddm1 pod numer: 79880. Otrzymany kod zwotny wpisz w pole poniżej.
Opłata za SMS wynosi 9.00 zł netto (10.98 PLN brutto) i pozwala na dostęp przez 15 minut (bądź do czasu zamknięcia okna przeglądarki). Przeglądarka musi mieć włączoną obsługę plików "Cookie".
2. Dostęp terminowy
Szybkie płatności przez internet
Dostęp terminowy zostanie przyznany z chwilą zaksięgowania wpłaty - w tym momencie zostanie wysłana odpowiednia wiadomość e-mail na wskazany przy zakupie adres e-mail. Dostęp terminowy wymaga konta w serwisie i logowania.
3. Abonenci Biblioteki analiz Sp. z o.o.
Jeśli jesteś już prenumeratorem dwutygodnika Biblioteka Analiz lub masz wykupiony dostęp terminowy.
Zaloguj się