Sobota, 29 kwietnia 2023
WydawcaLira
AutorWacław Holewiński
RecenzentTomasz Zbigniew Zapert
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2023
Liczba stron352
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 4/2023

Wacław Holewiński ma cenny dar odkrywania nietuzinkowych figur z kart polskiej historii.

Tym razem ten ceniony prozaik otrzepuje z naftaliny Karola Jaroszyńskiego. W 1909 roku rozbił on kasyno w Monte Carlo, wygrywając w ruletkę równowartość 774 kilogramów złota! Hazardowe szczęście pomogło mu jednak głównie spłacić długi. Natomiast gigantyczną fortunę zawdzięczał operatywności, którą – używając dzisiejszej optyki – moglibyśmy zakwalifikować jako coś w rodzaju piramidy finansowej.

Pochodził z zamożnej familii kresowej. Jego ojciec był właścicielem dużej cukrowni. Kiedy Karol spłacił zobowiązania finansowe, zdjęto z niego nadzór rodzinny nad częścią odziedziczonego przezeń majątku. Przy dużym sprzeciwie rodzeństwa sprzedał udziały w cukrowni, a za uzyskaną kwotę nabył 30 proc. akcji banku. Zagwarantowało mu to dominację w radzie nadzorczej, więc natychmiast udzielił sobie pożyczki. Sfinansował nią 30 proc. akcji kolejnego domu bankowego i powielając modus operandi, został wkrótce właścicielem tuzina czołowych banków rosyjskich! Oczywiście musiał systematycznie spłacać raty kredytowe.

Pod koniec roku 1914 jego imperium finansowe przypuszczalnie by upadło, gdyż terminy płatności się kumulowały. Przed krachem ocaliła go I wojna światowa – został głównym dostawcą armii rosyjskiej. I owe transakcje wprowadziły go na majątkowy Mount Everest. Umożliwiając multiplikowanie kapitału poprzez nabycie kopalń i hut, inwestycje transportowo-komunikacyjne oraz hegemonię cukrowniczą.

Passę przerwali bolszewicy. Widział ich bestialstwo. Będąc czołowym reprezentantem klasy posiadającej, musiał przed nimi uciekać. Do Europy Zachodniej dotarł bez dokumentów dowodzących własności bankowych. W rezultacie przyznano mu jedynie skromną rentę.

W II Rzeczpospolitej szczęście przestało mu sprzyjać. Pomylił się, kupując za resztki swego kapitału tereny opodal Pucka, sądząc, że właśnie tam powstanie polski port. Nie skorzystano też z jego koncepcji – czas wykazał ich słuszność – w kwestii polityki pieniężnej. A doradzał samemu Józefowi Piłsudskiemu, choć kwestię wschodnią widzieli różnie. Dla Jaroszyńskiego „czerwona Rosja” była znacznie niebezpieczniejsza od „białej”.

Opus vitae bohatera tej wyjątkowo fotogenicznej i poznawczej powieści znajduje się w Lublinie. Był głównym fundatorem zlokalizowanego tam uniwersytetu. Wspomagał pieniężnie KUL do końca swych dni. A zmarł w następstwie duru brzusznego w warszawskiej klinice św. Ducha przy ulicy Elektoralnej – przemianowanej po latach na ośrodek kultury.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ