środa, 22 marca 2017
WydawcaDrzewo Babel
AutorFernando Morais
TłumaczenieZofia Stanisławska
RecenzentGRZEGORZ SOWULA
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2009
Liczba stron480


Aż dziw, że tak długo musieliśmy czekać
na biografię Paula Coelho. Wszak
to Wielki Pisarz. Potwierdzają to fakty,
a z faktami nie ma się co kłócić: 23 książki
w stu milionach egzemplarzy sprzedanych
w 160 krajach, co oznacza 455 przekładów
w 66 językach. Nagród zebrał już na
świecie 55, stałą rubrykę ma w ponad stu
czasopismach, w dodatku cztery (tylko?)
jego powieści trafią na ekran.

Można się oczywiście upierać, że jego
twórczość to hucpa i pic na wodę, „program
pomocowy” polegający na powtarzaniu
łaknącemu wsparcia czytelnikowi
„weź się w garść”, ale takimi kalumniami
obrzucają Wielkiego Pisarza jedynie ludzie
małego ducha.

Za biografię wziął się wreszcie Fernando
Morais, brazylijski dziennikarz i w wolnych
chwilach polityk. Jak pisze, gdy zobaczył pisarza
w 2005 roku na lotnisku w Lyonie, był
zaskoczony: „Pojawił się sam, z plecakiem
na ramieniu i małą walizką na kółkach”.
Żadnych asystentów, śladu ochroniarzy.
Bohater „Czarodzieja” także i później pozostawał
równie otwarty, nie bronił dostępu
ani do siebie, ani do przeróżnych archiwów,
dokumentujących jego młodzieńcze
lata. Odważny człowiek – bo Paulo Coelho,
jakiego znamy, czyli spokojny i sympatycznie
uśmiechnięty starszy pan ze starannie
przyciętą siwą bródką nijak się ma do Paula
Coelho z lat 60. i 70. Ach, cóż to był za
typ! Zakompleksiony, więc przemądrzały.
Niezbyt w życiu doświadczony, zatem mitoman
do potęgi. Okrutny, samolubny, fałszywy,
skoncentrowany na sobie. Miał 18 lat,
gdy wymógł na swojej kolejnej dziewczynie
„dowód miłości” – nie, nie chodzi o deflorację,
zapragnął zgasić papieros na jej udzie.
Był dziwkarzem, łgarzem i kłótnikiem, brał
narkotyki i wpadał przez nie w depresję. Albo
też z niej wychodził, mało to teraz istotne,
tak czy inaczej używał na potęgę. Zarabiał
ogromne pieniądze jako tekściarz (płyną
do dziś) i wykonawca przebojów. Trafił
do szpitala dla wariatów,
więzienia
służb bezpieczeństwa,
grona satanistów.
Magią zajmował
się na tyle poważnie,
że w 1974 roku zmienił nawet nazwisko na
Lux Eterna. Z wiekiem znormalniał. Pomogła
mu żona Christina, z którą, dziw nad
dziwy, jest do dziś. Katharsis przydarzyło
mu się podczas wizyty w Dachau – zmienił
styl życia. Wrócił do religii. Zaczął pisać
inaczej. Zdobył sławę.

Coelho był w młodości typem barwnym,
ale, nie ukrywajmy, wrednym. Rzadko
zdarza się biografia tak szczera, zwykle
sławy nie przyzwalają na wyciąganie brudów
z przeszłości. Cenię Coelho za to, że się
tego nie bał. Dlatego polecam książkę Moraisa,
nawet jeśli jej rozplotkowanie nieco
mi przeszkadza. Na temat twórczości Wielkiego
Pisarza nie chcę się wypowiadać.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ