środa, 1 lutego 2023
WydawcaCzarne
AutorEwa Szponar
RecenzentTomasz Gardziński
Miejsce publikacjiWołowiec
Rok publikacji2022
Liczba stron264
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 1/2023

Międzynarodowe festiwale filmowe to dla wielu kinomanów cel niejednej zagranicznej wycieczki, a dla niektórych wręcz nietypowa (bo zmieniająca lokalizację) mekka. To dzięki nim miejsca takie jak Cannes, Wenecja czy Berlin zyskały status stolic współczesnego kina. Wymieniam te trzy konkretne miejsca nie przez przypadek, gdyż to właśnie one stanowią temat debiutanckiego reportażu Ewy Szponar. Polska dziennikarka i filmoznawczyni postawiła sobie za cel przybliżenie zakulisowej historii trzech największych europejskich festiwali poświęconych X muzie, ze szczególnym uwzględnieniem przewijających się tu i ówdzie polskich wątków. Cel to szczytny, a sama tematyka „Fabryki splendoru” w oczywisty sposób budzi ciekawość niejednego kinomana. Chciałoby się tylko, żeby efekt finalny nie był tak rozczarowujący.

„Fabryka splendoru” od pierwszej do ostatniej strony jawi się jako książka silnie anegdotyczna, co samo w sobie nie jest niczym negatywnym. Nie polecałbym nikomu na bazie tej pojedynczej lektury brać się za zdawanie egzaminu z filmoznawstwa, ale przecież nie o to chodzi w reportażu, by udawał encyklopedię. Problem w tym, że serwowane przez Szponar anegdoty są w większości nudne, powszechnie znane lub podane w formie streszczenia. Od razu rzuca się też w oczy, że autorka w nadmierny sposób opiera się na istniejących już książkach innych autorów oraz wspomnieniach legend polskiego dziennikarstwa filmowego.

W wielu miejscach aż prosi się, by Szponar powiedziała coś od siebie o Wenecji czy Cannes. Szybko można tego jednak pożałować, ponieważ przemyślenia dziennikarki są w większości okropnie banalne. Szczególnie zapadła mi w pamięć historia o pierwszym wyjeździe Ewy Szponar na festiwal w Cannes, którego termin mógł pokryć się z datą obrony jej doktoratu. Spragniony emocji czytelnik w tym miejscu już wyobraża sobie szaloną opowieść o konieczności pogodzenia dwóch kluczowych wydarzeń, ale niepotrzebnie, bo żadnej zbieżności terminów ostatecznie nie było. Po co więc reporterka o tym wspomina? Wie to tylko ona. A niestety równie pozbawiona werwy i pomysłu na siebie jest cała „Fabryka splendoru”.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ