środa, 22 marca 2017
WydawcaWydawnictwo Literackie
AutorEwa Lipska
RecenzentJANUSZ DRZEWUCKI
Miejsce publikacjiKraków
Rok publikacji2005
Liczba stron56


W obiegowej opinii Ewa Lipska ma swoje miejsce w historii najnowszej
poezji polskiej nade wszystko jako
poetka Nowej Fali. Tymczasem nie raz i nie dwa dystansowała się ona wobec tej generacji – i to artystycznie,
i to intelektualnie. Nie ulega jednak wątpliwości, że czytając jej wiersze z tomów, wydanych w ciągu ostatnich kilkunastu lat, takich jak: „Stypendyści czasu”, „Ludzie dla początkujących”, „1999”, „Sklepy zoologiczne”, „Ja”, nie musimy wcale pamiętać o jej – rzeczywistych bądź nierzeczywistych – związkach z generacją
Nowej Fali. Z czystym sumieniem
możemy, a nawet powinniśmy, czytać Lipską dla niej samej.

Nie ukrywam, że w trakcie lektury
wyżej wymienionych zbiorów walczyły we mnie uczucia ambiwalentne.
Z jednej strony miałem świadomość, że obcuję oto z liryką
jednej z najświetniejszych poetek współczesnych, z drugiej – irytowała
mnie ostentacyjnie manifestowana frenetyczna i ekspresjonistyczna metaforyka,
na granicy dobrego smaku: „arogancki apartament”, „strychnina
powietrza”, „wizytówki prześcieradeł”,
„detergenty gazet”, „retoryczne
okna”, „szubienica czasu”.

W nowym, wydanym niezwykle efektownie i rozrzutnie (dość zauważyć,
że każdy następny wiersz zaczyna
się zawsze na stronie prawej i jeśli na tej samej się kończy, to znaczy, że na następnej stronie, a więc – lewej,
widnieje grafika Tomasza Leca) zbiorze zatytułowanym „Gdzie Indziej” znalazło się 25 wierszy. Już otwierające
zbiorek utwory „Tramwaj”, „Gdzie Indziej” oraz „On” zmuszają nas do sięgnięcia po stare dobre tomiki Lipskiej,
takie jak debiutanckie „Wiersze” z roku 1967. „Chciałabym mieszkać Gdzie Indziej/ W haftowanych ręcznie
miasteczkach” – wyznaje poetka w wierszu tytułowym, a także: „Bylibyśmy
wreszcie szczęśliwie samotni.
/ Nie czekałby na nas ani jeden przystanek”. Znajdziemy tu charakterystyczny
dla Lipskiej z jej najlepszego
okresu (to moim zdaniem lata 70., poczynając od „Drugiego zbioru wierszy”, a kończąc na „Piątym zbiorze
wierszy”) żart, czarny humor. Ale nie tylko, także grę skojarzeń i paradoksów,
nonsensów. „Jest wszędzie tam gdzie nie ma go nigdzie” – czytamy
w jednym z utworów, na którego temat można byłoby napisać całą rozprawę
z pogranicza filologii, filozofii i Bóg wie czego tam jeszcze.

Liryka Lipskiej, z pozoru żartobliwa,
okazuje się wyjątkowo gorzka.
Lipska sceptycznie odnosi się do tego, co widzi dokoła. Cóż, „W wielkim
gadulstwie świata/ jestem zaledwie
wtrąconym szeptem/ w akustyczne
fortissimo” („Gadulstwo świata”), niczym więcej. I jeszcze: „Poetów nie ma. / Jest tylko moment nieuwagi. // Gra słów na ruchliwej jezdni. / Na wypadek/ wiersza” („Moment nieuwagi”).
Poezja nie ocala, co nie znaczy, że nie przynosi nadziei.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ