Gorące lato. W pewnej wsi ginie starsza kobieta. Mieszkańców paraliżuje strach, gdyż morderstwo zdaje się stanowić kolejne ogniwo w łańcuchu nieszczęść nawiedzających ostatnio okolicę. Wcześniej ktoś wiesza na płocie martwe koty, a młoda dziewczyna zostaje uprowadzona.
Na te mało przyjemne okoliczności nakłada się przyjazd głównej bohaterki Oli, spędzającej na łonie natury urlop w towarzystwie swej nastoletniej córki, Moniki. Urlopowiczka łączy relaks z szaradą. Stara się wyjaśnić mroczny sekret własnej przeszłości, ściśle związany z tym terenem. Prywatne dochodzenie zazębia się z czasem ze śledztwem dotyczącym zabójstwa.
Nie jest to jednak kryminał sensu stricto. Jak mniemam, intryga służy głównie po to, by dobitniej zaprezentować wiejską obyczajowość, pełną przesądów i zabobonów, niezmienną od dekad. Atutem powieści są sugestywne opisy (np. wiejskiego sklepu), wyraziste postacie – z kłusownikiem o ziemiańskim nazwisku na czele – oraz błyskotliwe i nafaszerowane humorem dialogi. Swoją drogą do „Grzechu” skłania też uroda autorki…