Wtorek, 29 października 2019
WydawcaSine Qua Non
AutorJakub Małecki
RecenzentEwa Tenderenda-Ożóg
Miejsce publikacjiKraków
Rok publikacji2019
Liczba stron334
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 10/2019

Każdy nosi w sobie jakąś historię. I nieważne, ile ma lat czy gdzie się urodził. Jakub Małecki potrafi te ludzkie historie wydobyć na światło dziennie, subtelnie wycieniować i opisać. Narracja Małeckiego jest niebywale wciągająca: krótkie, jasne zdania, ogromna plastyczność opowieści, obrazowość oddziałująca na wyobraźnię czytelnika. I przebijający przez wszystko smutek i trwała obawa. Przed czym? Przed własnymi słabościami i samotnością.

„Horyzont” to opowieść o powracaniu do życia po piekle wojny. Bohaterem książki jest Mariusz Małecki. Zbieżność nazwisk nie jest przypadkowa – jak wyznał autor w jednym z wywiadów, lubi zaglądać w wąską szczelinę między prawdą a fikcją, lubi ukrywać się za bohaterem, bo „wtedy jestem bardziej szczerzy”. Ile jest Jakuba w Mańku, tak naprawdę jednak nie wiadomo, bo ta fabuła to nie jego klimat, nie jego świat. Dobrze się natomiast do książki przygotował, próbował wejść w tematykę nie tylko poprzez analizowanie archiwaliów, ale przez rozmowę ze świadkami okrutnych i niebezpiecznych wydarzeń. To, co najbardziej go interesowało, to emocje, bo, jak już ktoś słusznie zauważył, Jakub Małecki jest mistrzem w łapaniu i przekazywaniu emocji.

Maniek przeżył wojnę w Afganistanie, powrócił z misji i próbuje odnaleźć się w niewojennej rzeczywistości. Nie jest to łatwe, bo jak wielu weteranów ma zespół stresu pourazowego. Choroba powoduje, że wciąż tkwią w nim doświadczenia i wspomnienia wojenne, czasem trudno mu odróżnić rzeczywistą sytuację od przeżywanej na nowo traumy, odwraca się od najbliższych, ma problemy ze snem, staje się nerwowy.

Na jego drodze pojawia się Zuza. Dziewczyna o dużej wrażliwości i z własną historią. Łączy ich inność, niedopasowanie do społeczności, do świata. Ona nie chce „odbębniać ten sam życiorys, który odbębnia połowa warszawiaków w jej wieku”. I chociaż ich zmagania z życiem są tak odmienne i niewspółmierne, to nie cierpią już wielkomiejskiej samotności w tłumie.

I na koniec niespodzianka – autorem obrazu na okładce książki jest Roch Urbaniak, młody utalentowany artysta-malarz, który rok temu dał się poznać z innej strony – zadebiutował książką „Papiernik, czyli skąd się biorą opowieści”, która zachwyciła czytelników zarówno warstwą ilustracyjną, jak i plastycznym językiem i mądrymi historiami. Cieszę się, że tych dwóch zdolnych i wrażliwych twórców znalazło płaszczyznę do wspólnego działania. Mam ogromną nadzieję, że się jeszcze spotkają jako autorski tandem.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ