Wtorek, 20 września 2011
WydawcaŚwiat Książki
AutorAndrzej Mularczyk
RecenzentTomasz Zbigniew Zapert
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2011
Liczba stron384


Literacki prequel trylogii o Kargulach
i Pawlakach. Losy bohaterów „Samych
swoich”, „Nie ma mocnych” oraz
„Kochaj albo rzuć” (a zwłaszcza ich
przodków) przed ich osiedleniem na Dolnym
Śląsku. Autor potoczyście opisuje życie
mieszkańców wsi Krużewniki w Tarnopolskiem.
Ze swadą i humorem ukazuje
dawną obyczajowość, przypomina
amalgamat kulturowy regionu, wreszcie
z nieskrywaną nostalgią oddaje rzadkiej
urody estetykę i bujność przyrodniczą
Podola. Bohaterowie książki, misternie
utkanej z kresowego języka, mieli swe
pierwowzory, a konstrukcja szkatułkowa
jedynie dodaje uroku tej prozie. Mularczyk
po raz kolejny potwierdza, że jest
jubilerem słowa. Potrafi ł pieczołowicie
zrekonstruować język, jakim przed stuleciem
operowano na tamtym, jakże żyznym
i malowniczym obszarze. I podaje
czytelnikom sugestywne przykłady słownictwa
i mentalności kresowych chłopów,
ziemian, Żydów.
Główna postać tej wysoce urodziwej prozy

to alter ego stryja autora. Jaśko – z powodu
zarumienionych policzków – przezywany
Kohutem, określany też mianem hardabasa,
osobnika swarliwego i nieustępliwego. To
właśnie ów zadziorny konus – ochrzczony
w scenariuszu fi lmowego tryptyku Sylwestra
Chęcińskiego nazwiskiem Pawlak – trzymając
w ręku obrzyna, wypowiedział nieśmiertelną
myśl: „Sąd sądem, ale sprawiedliwość
musi być po naszej stronie”. Przed
kilkoma laty uznano ją za kwestię wszechczasów
w polskiej kinematografi i.
Narracja obejmuje cztery dekady, gdy

przez Podole przetoczyło się – jak skrupulatnie
rachował Kohut – „pięć wojen
światowych, tych z sąsiadami nie licząc”.
Najgorszymi wrogami Jaśka byli mieszkający
za płotem Denderysowie – pierwowzory
filmowych Kargulów. „Jak ty posłuchasz,
jakie my tam hańdry-mańdry
między sobą wiedli – mówi narratorowi
Kohut – tak raz zaśmiejesz sia, drugi raz
zapłaczesz, ale na końcu pojmiesz bezlitosną
okoliczność losu,
że każdy człowiek to
wieża Babel, w każdym
tysiąc słów, sto
języków, i przez to
każdy żyje, jak umie, a Pan Bóg
płacze, że nas takich stworzył”.
Silnie zakorzeniona w rodzimej tradycji

powieść opowiada o naszym losie, bezradności
jednostki wobec obrotów koła historii
oraz tęsknocie za bezpowrotnie – czy
aby na pewno? – utraconą małą ojczyz nę.
Autor składa hołd Kresom Wschodnim.
Nieistniejącemu już, niestety, tyglowi etniczno-
religijnemu, po którym pozostała
legenda. Arcydzieło – nie waham użyć się
tego terminu – Mularczyka w sposób nieopisanie
piękny ją kultywuje.
Od fabuły doprawdy trudno się oderwać,

lecz zarazem jestem przekonany, że do
tej brawurowej powieści czytelnik będzie
wielokrotnie powracał, a i nagrody literackie
jej nie ominą.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ