Czwartek, 8 kwietnia 2010
WydawcaMuza SA
AutorHanna Bakuła
RecenzentJoanna Habiera
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2009
Liczba stron256


W poprzednim tomie „Hania Bania”, dzięki trosce
i talentom kulinarnym babci i gosposi Stefy
doprowadzona do rozmiarów małego sterowca,
rośnie na dziewczynkę inteligentną, głodną świata
i szczęśliwą. Wciąż jest zabawna i nieprzewidywalna.
Ubarwia rzeczywistość i nagina ją do
swoich potrzeb (potocznie nazywa się to kłamstwem).
„Już się nie zobaczymy na tym świecie”
– pisze do mamy z kolonii, donosi, że umiera, bo
ukąsiła ją żmija miedzianka. A wszystko dlatego,
że źle karmią, a Hania lubi dobrze zjeść, jest dwa razy większa od koleżanek
i wygląda jak niebieski bąk. W szkole w Zielonce się z nią liczą,
ale w Warszawie, do której przeprowadza się z rodzicami, przestaje
być prymuską i walczy o pozycję. Jednak Hania Bania nie ma kompleksów.
Szkoda na nie czasu. Słodzi herbatę siedmioma łyżkami cukru,
uwielbia: odsmażany makaron, krówki ciągutki, draże indyjskie, rosną
jej piersi, dostaje okres, czyta „dorosłe” książki i słucha dorosłych płyt.
Młodziutka nonkonformistka jest duża, wygadana, kipiąca pomysłami
i energią. Głodna świata, samby i makaronu.

Hanna Bakuła, malarka i lwica salonowa, zafundowała nam ciut
nostalgiczną i niepomiernie wesołą podróż w lata 60. I cudownie ją
zilustrowała.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ