środa, 30 września 2020
WydawcaBellona
AutorJoanna Rolińska
Recenzentto-rt
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2020
Liczba stron456
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 9/2020

Pełen niuansów i  osobliwości wielowymiarowy konterfekt Warszawy sprzed wieku. Ukazany poprzez jej mieszkańców. Różnego stanu, profesji, wieku, wyznania, światopoglądu…

Syrenim grodem targały wówczas niepokoje społeczne. Prasowa kronika wypadków wciąż informowała, że ktoś usiłował się otruć, wypadł z okna, rzucił się pod pociąg czy skoczył w nurt Wisły. Raptownie zaczynało brakować żywności, kiełkowało paskarstwo. Stolica stała się najdroższym miastem w Europie! Na dodatek strajkowały zakłady użyteczności publicznej: elektrownia, gazownia, komunikacja.

Trwała bezlitosna i bezpardonowa walka polityczna, w której przewagę zyskiwała Narodowa Demokracja, ponieważ – o czym zazwyczaj nie pamiętamy! – miała najwięcej zwolenników. No i charyzmatycznych liderów, nie tylko świeckich, że wspomnę bliskich memu sercu księży Kazimierza Lutosławskiego i Marcelego Nowakowskiego. Miasto nie otrząsnęło się jeszcze z ponad stuletniej niewoli. Radość z odzyskanej niepodległości była olbrzymia, lecz nie wykluczano następnego zaboru!

Wytrawna varsavianistka przytacza arcyciekawe relacje rosyjskich emigrantów z owych gorących dni. Dymitr Fiłosofow – z komitetu „białych” Rosjan przebywających wówczas w Warszawie – zauważył dwie powszechne postawy: nonszalancję oraz panikę. Pierwsza polegała na ignorowaniu rzeczywistości; kwitło życie towarzyskie, w parkach tłoczyli się spacerowicze, tłumnie było w lokalach gastronomicznych i w przybytkach kultury. Z drugim typem zetknął się w sklepach oraz na dworcach kolejowych, obserwując wykupywanie towarów na zapas i stosy bagaży należących do osób w popłochu żegnających miasto w drodze – głównie – ku Poznaniowi. Patriotyczna mobilizacja, kojarzona z Bitwą Warszawską, rozpoczęła się dopiero kiedy powołano Radę Obrony Państwa, generała Józefa Hallera mianowano dowódcą Armii Ochotniczej, a Józef Piłsudski rzucił hasło: „Do broni!”. Apatia i lęk ustąpiły wówczas pola powszechnej chęci obrony państwa. Jak wąż ciągnęły się kolejki ochotników do wojska. Sąsiadowali w niej robotnicy, chłopi, rzemieślnicy, inteligenci, ziemianie, przemysłowcy, studenci, nawet gimnazjaliści i emeryci.

Z tej zajmującej – od pierwszego do ostatniego akapitu – książki, obficie wykorzystującej teksty prasy warszawskiej (rozmaitej orientacji) – wynika, że odparcie bolszewików wywołało bardziej poczucie ulgi niźli triumfu. Dosyć powszechnie sądzono, iż teraz trzeba dobić śmiertelnego wroga. Nawet za cenę współpracy z „białymi” (skoro przymierze z Ukrainą zawiodło). Tak, aby odzyskać granicę sprzed pierwszego rozbioru. Jaka szkoda, że pozostało to tylko w sferze życzeń.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ