Piątek, 2 grudnia 2022
WydawcaFiltry
AutorShalom Auslander
TłumaczenieMaciej Stroiński
RecenzentGrzegorz Sowula
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2022
Liczba stron310
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 11/2022

Tak mi się tę książkę czytało niemrawo, podobał mi się styl, świetny przekład, ironiczny, wnikliwy zarazem, Maciej Stroiński – translator – bawił się językiem, ale czynił to z atencją i zrozumieniem dla niuansów tej niełatwej do przełożenia opowieści, ja jednak jakoś się nie mogłem do niej przekonać. Niby śmieszna, koncept wręcz absurdalny: główną potrawą na stypie po odejściu matki ma być… matczyna. Czyli rodzicielka w kawałkach, ugotowanych, upieczonych, usmażonych, grillowanych, z chrupiącą skórką i z przyprawami. Do spożycia przez członków rodziny, wedle dyspozycji nie tylko samej matki, ale i wskazówek kierujących rytualną ucztą, zawartych w świętym tomie amerykańskich ludożerców, czyli Kanibamerykanów. I nagle kliknęło: to rozprawa o tradycji.

Bohater, Siódmy Seltzer, środkowy z trzynaściorga rodzeństwa Seltzerów, miał pecha: jego starszy brat, Szósty, zmarł jako dziecko i załamanie matki sprawiło, że za swą życiową misję Siódmy przyjął obowiązek zadowalania jej. Ale nie przestawał zadawać sobie pytań o tradycję: czy „przyszedł już czas, żeby się pogodzić ze swoimi kajdanami. Może czas przyszedł, by należeć do narodu, do którego się należy”? Gdy przyszło jednak do zeżarcia mamusi, Siódmy zrobił to, bo pomyślał o losie narodu, tych dekujących się i wypierających Kanibali: „Żeby nie przerwać łańcucha. Żeby uratować naród”. Przy stole zebrali się wszyscy, choć największą zachętą był spadek – na każdego miało przypaść pół miliona. I jak to Siódmemu wyłożył w prostych słowach Pierwszy: „Kasa jest nasza bez względu na to, czy zeżremy matkę, spalimy, przerobimy na czipsy, czy ją zostawimy glistom na pożarcie. Bo nam się należy. Jako odszkodowanie”.

A za co? Za życie w głupiej tradycji. I o tym właśnie jest ta opowieść – czy, jeśli tradycja jest idiotyczna, jeśli jak pijany płotu trzymamy się historii bohaterskich utarczek, z których wyszliśmy z poobijaną gębą, i te podbite oczy, wybite zęby, oberwane uszy gloryfikujemy i chwalimy się samą bezsensowną walką, to czy tego dziedzictwa nie czas rzucić? Czy nie lepiej poszukać w historii narodu momentów zwycięskich? Siódmy w końcu się do tego przekonuje, czego dowodem jest dosłowne wyrzucenie – z mostu do rzeki – relikwii narodu: noża zbawienia i sakwojażu. „Razem z tym całym jebanym dziedzictwem”.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ