Piątek, 24 lutego 2023
WydawcaAlbus
AutorKatarzyna Jackowska-Enemuo
RecenzentMaria Kulik
Miejsce publikacjiPoznań
Rok publikacji2022
Liczba stron112
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 2/2023

Jeszcze nie opadły emocje po ukazaniu się debiutanckiej „Tkaczki chmur”, książki poruszającej bolesny temat śmierci dziecka, obsypanej licznymi nagrodami, i oto autorka postanawia zmierzyć się z kolejnym wyzwaniem. Tematyka opowieści nie jest dla niej obca, gdyż Katarzyna Jackowska-Enemuo jest antropolożką kultury, zajmuje się odchodzeniem z tego świata i szeroko rozumianą kulturą śmierci.

Książka trafiła w moje ręce przypadkiem, ot jedna z wielu nowości w katalogu biblioteki. Zakup ten był możliwy dzięki wsparciu finansowemu w ramach Narodowego Programu Rozwoju Czytelnictwa. Mam nadzieję w tej recenzji wykazać, że była to słuszna decyzja zakupowa.

W twórczości Katarzyny Jackowskiej-Enemuo wielką rolę odgrywa tradycja i jej znaczenie w wychowaniu społeczeństw. Cały czas uczestniczymy i żyjemy w Świecie, tu i teraz. Ale Zaświat, ta „piąta strona świata”, też istnieje i to dzięki niemu i dla niego powstają pieśni, obrzędy, opowieści i baśnie.

To właśnie jest treścią książki, a wstęp do niej autorka nazwała „zaproszeniem”. Zaświat jest zarazem daleki i bliski, krainę tę w różnych kulturach i regionach ludzie rozmaicie sobie wyobrażają, ale zawsze jest to dla nich ważne. Zaproszenie jest ze strony autorki bardzo osobiste, radzi nam wziąć coś do jedzenia, do picia i, jak mówi, „uzbrójcie się w odwagę i determinację. Idziemy? No to chodźmy”. I tak zaczyna się ten zbiór opowieści, które towarzyszą ludziom od wieków.

Bohaterami są postacie z „pogranicza” – żyją trochę tu, trochę tam. Jakim „tam”? Te „zaświaty” od dawna próbowano oswoić, przybliżyć, wreszcie zaprosić do przejścia przez tę tajemniczą furtkę, która oddziela obie rzeczywistości.

Oto furtka uchylona i pojawia się pierwszy bohater. Jest nim Dziecko, a wraz z nim Las. Skoro zaś Las, to i Drzewo. Na pozór groźne i niepokojące, ale gromadzi wokół siebie wiele żywych stworzeń, śpiewa i spełnia marzenia o domu i drodze do niego, zapewnia przetrwanie i uczy umiaru w swoich marzeniach. Towarzyszy temu pieśń z przesłaniem, by nie brać za dużo. Z obcowania z tym drzewem płyną liczne nauki, które Dziecko wnosi do dorosłego życia, a wraz z nim – uczymy się także my.

Las jest ważny, a tym samym ważny jest też Leszy, kolejny bohater, żyjący na pograniczu światów. Mnie ten strażnik lasu kojarzy się ze Skarbnikiem, ale i z Guślarzem z II części Dziadów. Las ustami babki Makówki uczy nas, że „trzeba spać, by się obudzić”, a Guślarz przypomina, że „kto nie dotknął ziemi ni razu, ten nigdy nie będzie w niebie”.

Ważną rolę w tych baśniach (bo wszak to są baśnie) odgrywa motyw wędrówki, podczas której następuje przemiana bohatera lub bohaterki, a my, czytelnicy, widzimy jego/ jej rozwój, emocjonalny i poznawczy. Tak jest w przypadku Marijki, młodziutkiej emancypantki, pełnej pasji do nauki, która na swej drodze do piekła (w celach poznawczych, oczywiście) spotyka Żmija, strażnika źródła, które jest zarazem bramą. To brama do wiedzy, w tym tej najtrudniejszej, wiedzy o sobie. Zanim Marijka przejdzie przez nią, będzie musiała przebyć długą drogę i znaleźć odpowiedzi na wiele pytań, ale, jak mówi kolejna pieśń – „kto szuka, ten znajduje, a kto żyje, ten wędruje”.

Wędrówka czeka też Wańkę, strachliwego młodzieńca, który musi dotrzeć za trzeci las, aby zdobyć zimowe ziele (okazuje się nim być swojski głóg) dla chorych rodziców. Jego lęki przed nieznanym uosabiają wilki, a z pomocą śpieszy św. Mikołaj, który w wielu regionach Polski jest uważany za obrońcę przed nimi.

Każdej baśni towarzyszy etnograficzne i kulturoznawcze omówienie, profesjonalne, jak przystało na specjalistkę od antropologii kultury. Dzięki tym podrozdziałom (z dopiskiem „dla dociekliwych”) czytelnik dowiaduje się o roli i symbolice drzew i wody, a także o tradycjach ludowych związanych z pszczołą, wężem i wędrującym żebrakiem, zwanym potocznie „dziadem”, grającym, a jakże, na lirze korbowej. Tych ostatnich szanowano i nie żałowano im schronienia ani posiłku. Istniało nawet określenie „dziadowska zupa”, wydaje mi się, że zbliżona do tego terminu jest „zawieszona kawa”, funkcjonująca w niektórych gastronomicznych sieciówkach.

Oprócz wspomnianych podrozdziałów książka zawiera na końcu słowniczek trudniejszych pojęć oraz teksty i nuty piosenek, które towarzyszą bohaterom opowieści. Warto dodać, że sama autorka jest instrumentalistką i opowiadaczką, zajmuje się muzyką ludową i średniowieczną, śpiewa w scholi. Miałam okazję słuchać jej śpiewu podczas występu w ursynowskim klubie, a ci, którzy nie słyszeli, mogą to nadrobić, uruchamiając link na stronie wydawcy, gdzie sama autorka prezentuje fragment książki, akompaniując sobie na akordeonie.

Pora na zachwyty graficzne. Jestem, nie po raz pierwszy, pod wrażeniem talentu plastycznego ilustratorki, czyli Moniki Jaworowskiej-Duchlińskiej. Jest to artystka wszechstronna, dawno zauważona przez jury konkursu Książka Roku Polskiej Sekcji IBBY za ilustracje do „Uciekinierów” Tomasza Trojanowskiego, zajmuje się też rysunkiem satyrycznym (użytkownicy Facebooka znają na pewno postać Zająca Szarego Obywatela), jest także człowiekiem teatru jako scenografka i kostiumolog. W tej książce całostronicowe ilustracje nie są monochromatyczne, jak we wspomnianych „Uciekinierach”, lecz mają malarski rozmach plakatów.

Wspomniana wcześniej „Tkaczka chmur” została obsypana deszczem nagród, dość wymienić wyróżnienie w konkursie Najpiękniejsze Polskie Książki 2021 w kategorii książki dla dzieci i młodzieży oraz nominację do nagrody Edycja 2021, wreszcie – i tu wisienka na torcie – nagrodę główną w 15. edycji Nagrody Literackiej m.st. Warszawy. Byłabym bardzo rada, gdyby z podobnym uznaniem spotkała się także i ta opowieść, zwłaszcza że znalazła się już na Liście Bis konkursu Książka Roku Polskiej Sekcji IBBY! Gdyby tak się stało, będzie to potrójna zasługa: autorki, graficzki i wydawnictwa, które zadbało o profesjonalną promocję, wykorzystując nowoczesne media.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ