Wtorek, 20 września 2011
WydawcaZnak
AutorKrystyna Czerni
RecenzentMonika Małkowska
Miejsce publikacjiKraków
Rok publikacji2011
Liczba stron512


Zmarł pod koniec lutego, a już w kwietniu
ukazała się książka Krystyny Czerni
„Nietoperz w Świątyni. Biografi a Jerzego
Nowosielskiego”. Porywająca lektura. Autorka
nie wybielała artysty tylko dlatego, że
„wielkim był”. Dotarła do nieujawnionych
wcześniej faktów i odsłoniła niepopularne
aspekty prywatnego życia.
Większość postrzegała go jako „świeckiego

duchownego”. Ale on nie zawsze był
w zgodzie z Najwyższym. Wojna, Nowosielski
uczy się ikonopisania w monasterze,
gdzie ma prawie święty spokój. Ciężka
choroba sprawia, że trafi a do lwowskiego
szpitala. Nieopodal jest getto, zaczyna się
likwidacja Żydów. To, co ogląda z okien
i słyszy na szpitalnym korytarzu, zmienia
jego świadomość. „Przeszedłem przez doświadczenie
żywego odczucia nieistnienia
Boga”, powie potem.
Po wyzwoleniu wśród artystycznej braci

szerzy się ateizm i… surrealizm. „Nowosiel”
uważa się za materialistę i lewicowca,
zapisuje się nawet do Związku Niezależnej
Młodzieży Socjalistycznej. Choć bez dyplomu
ASP, zostaje asystentem u Tadeusza
Kantora. W 1948 roku ofi cjalna posada to
skarb! Wśród przywilejów – karta odzieżowa
na przydział obuwia. Pod koniec tego
samego roku otwiera się I Wystawa Sztuki
Nowoczesnej, gdzie Jerzy prezentuje abstrakcję
„magiczną”, która mało komu przypada
do gustu. A na początku następnego
roku staje na ślubnym kobiercu z Zofi ą Gutkowską,
utalentowaną malarką, poznaną
podczas wojny w Kunstgewerbeschule. Dla
„Jerzki” zrezygnowała ze sztuki. Dwoje geniuszy
w rodzinie to o jednego za dużo, tłumaczyła.
Nie skarżyła się do czasu, kiedy
pojawiła się ta druga, dużo młodsza, atrakcyjniejsza.
Mówili o niej „dziewczyna Jurka”.
Trudno uwierzyć, że profesor funkcjonował
pomiędzy tymi dwiema kobietami aż
30 lat! Niby chodziło o uczucie platoniczne,
jednak dla pani Zofi i – dramat.
W dodatku nie była to jedyna muza. Za

słabość do płci pięknej, za adorację ich ciał
i malowanie aktów Nowosielskiego wyklęli
ortodoksyjni malarze ikon. Ale dla niego
wiara (bo powrócił na łono Kościoła) polegała
na przyznawaniu się przed Bogiem
do grzechów, sekretów, tąpnięć.
Zresztą, do aktów także podchodził z nabożną

powagą. Zanim przystąpił do malowania
naguski,
dopytywał klienta:
„z owłosieniem łonowym
czy bez?”.
Na krakowskiej

ASP uczył ponad trzy dekady.
Dla studentów stanowił wyrocznię, ale też
uchodził za niebezpiecznego: jego wizja malarska
zarażała i… skazywała na wtórność.
Wśród „nowosielątek” znalazło się jednak
kilku odpornych – jak Grzegorz Sztwiertnia,
który o profesorze mawiał, że „uosabiał kogoś
takiego jak mistrz zen”.
Jak się miał do tego alkoholizm Nowosielskiego?

Krystyna Czerny nie tai tej
„przypadłości”, zresztą – kto o niej nie wiedział?
O dziwo, w twórczości artysty nie
widać skutków nałogu. Inaczej w życiu codziennym.
Żona nie miała lekko, coraz bardziej
nieszczęśliwa, samotna, zgorzkniała.
„To stare, egotyczne dziecko – ongiś artysta,
ale nigdy nie człowiek”, zapisała pod koniec
życia (odeszła w 2003 roku). Bolesne słowa.
Ale… zawierają trochę prawdy o artyście.
Albo raczej – o artystach w ogóle. Może taka
jest cena tworzenia?

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ