Piątek, 16 lipca 2010
WydawcaZysk i S-ka
AutorPaweł Lisicki
RecenzentKrzysztof Masłoń
Miejsce publikacjiPoznań
Rok publikacji2009
Liczba stron294


Żyjemy w świecie – pokazuje Paweł Lisicki, nie stroniąc od karykaturalnych
ujęć – w którym nie ma takiego głupstwa, by nie obwieszczono
go prawdą objawioną, byle pasowało do obowiązującego schematu.
Kierująca organizacją „Wszyscy przeciw rasizmowi” Sara Schmolz
z tego, że jak powiada – z każdym rokiem „hydra nietolerancji i ksenofobii
podnosi bardziej głowę”, wyciąga jedynie słuszny wniosek, że walkę
z poglądami rasistowskimi należy wzmocnić. Że przynosi ona skutki
odwrotne od zamierzonych, jest dla niej nieistotne, a pozwalający sobie
na krytyczną uwagę Polak zostaje pouczony: „Agresja bezpośrednia
musi mieć swoją pośrednią przyczynę. Ta zaś tkwi w kulturze, w podświadomości
społecznej. Przecież Polska to kraj Holocaustu, kraj obozów
koncentracyjnych. Polacy w czasie wojny to wszystko tolerowali,
nikt nie zdobył się na demonstrację poparcia dla Żydów. Nikt. Byłam
wtedy w Stanach, uciekliśmy tam z rodziną przed dojściem Hitlera do
władzy, mogłam obserwować wasze milczenie”. Jakakolwiek polemika
z tą osobą nie ma sensu, zwłaszcza że – jak zauważa z wyższością
– jej przeciwnicy reprezentują zamierzchłą cywilizację penisa, a teraz
mamy „epokę wyzwolenia wagin”.

W tej epoce nie ma dobra, które bezwzględnie się czegoś domaga,
i zła, które trzeba bezwarunkowo potępić. Starożytnymi Grekami,
Platonem, Biblią nikt się, poza muzealnikami, nie interesuje. Wytrychem
do wszystkiego staje się miłość, słowo-klucz, sprowadzające uczucie do
miłości fizycznej, oczywiście wolnej, oczywiście bez żadnych zahamowań
i granic. A jutro dążyć mamy już nie tylko do rozgraniczenia seksu
i płodności, ale do tego, by „człowiek przyszłości mógł wybierać swoją
płeć, uczucia, seksualność, tożsamość”. Tradycyjnego Boga można się
wyłącznie wstydzić, jak redaktor T.B. wstydził się swej matki odmawiającej
różaniec z Radiem Maryja. Zresztą – jak to ujmuje powieściowy
Renar, skądinąd teolog: „Nie chodzi o to, by odrzucić Boga, ale trzeba
odebrać mu prawo władzy nad naszym życiem i śmiercią”.

Nie sądzę, by ci wszyscy poprawiacze świata opamiętali się. Ale
może – i, jak się zdaje, sugeruje to też Lisicki w „Przerwie w pracy”
– tak się ośmieszą, że ich marginalizacja nastąpi samoistnie. Oby jak
najprędzej.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ