środa, 4 listopada 2020
WydawcaCzwarta Strona
AutorPrzemysław Borkowski
RecenzentGrzegorz Sowula
Miejsce publikacjiPoznań
Rok publikacji2020
Liczba stron528
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 10/2020

Dawno nie przeczytałem tak szybko pięciuset stron. Bo nudne do bólu opisy tytułowego „rytuału łowcy” można pominąć po drugim morderstwie – obrządki, jakie towarzyszyły kolejnym zabójstwom, były wytworem chorej (dosłownie) wyobraźni Myśliwego. Ich „ubogacanie”, mnożenie uzasadnień dla ataków, oddawanie się „pierwotnym mocom”, „duchom” wprowadzającym w wyimaginowany trans, przez co musi, po prostu musi zabijać…

A przecież nie jest to zła fabuła: pierwsze morderstwo wydaje się rezultatem pijackiej kłótni, policja szybko typuje podejrzanego, pakuje go za kratki i zamyka sprawę, podnosząc sobie statystyki. Ale gdy niebawem ginie inny człowiek, zadźgany tym samym narzędziem, w dodatku „ozdobiony” na twarzy dziwnymi nacięciami, śledztwo przejmuje młoda prokurator, oddelegowana do stolicy. Pomaga jej stary wyga, komisarz z balastem życiowych doświadczeń. Autor nie koncentruje się jednak na omawianiu właśnie tych, często wałkowanych w kryminalnych powieściach charakterystykach postaci, skupia się – nadmiernie, zdecydowanie nadmiernie – na seryjnym mordercy. I bardzo by mi się ta historia podobała, bo narracja dobra, postaci wyraziste, nieprzegadane, konflikty w zespołach śledczych trzymane w normie, romans – musi być, a jakże – zarysowany delikatnie, wątki zgrabnie połączone, dochodzenie z manowcami, błędami, pomyłkami, co prowadzi do niepotrzebnych śmierci. Da się to czytać. Tylko to cholernie nudne bajdurzenie o rytuałach… Autorowi wolno napisać, co mu się żywnie podoba, ale między nim a czytelnikiem powinien stać redaktor z czerwonym ołówkiem. I wykreślać to, co w lekturze przeszkadza.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ