Wtorek, 4 czerwca 2013
WydawcaWydawnictwo Skorpion
AutorHenryk Baranowski
RecenzentTomasz Miłkowski
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2013
Liczba stron356


Czyta się tę książkę z wielkim zainteresowaniem, sporo tu nieznanych
szerzej sytuacji, dotyczących pracy polskiego reżysera i scenarzysty, dyrektora
teatrów zwłaszcza za granicą, a w szczególności w zachodnioberlińskim
teatrze Transformheater, wokół którego w latach 80. ubiegłego
wieku skupiało się nader interesujące środowisko artystów (Kieślowski,
Łomnicki, Kott i wielu innych). Sporo tu też opisów zakulisowych
konfliktów i poważnych refleksji o teatrze i kulturze. Co do strony
medycznej, kroniki walki artysty z chorobą nowotworową, nie śmiem
się wypowiadać, choć mój sceptycyzm każe ostrożniej podchodzić do
wniosków artysty o metodach leczenia. On ma jednak nade mną przewagę,
to jego ból, jego walka i jego poszukiwania wyjścia z sytuacji. Czasem
Henryk Baranowski przesadza w swoich jeremiadach o dotykających
go szykanach, choć bywa i krytyczny wobec siebie. To jednak
szczegóły, nie obciążające konta pełnego temperamentu autora, który
okazuje się pisarzem barwie opowiadającym swoje przygody intelektualne
i podboje sercowe też.

Nazwiska Henryka Baranowskiego nie można znaleźć w żadnym
z (nielicznych) słowników polskiego teatru współczesnego. Nie dlatego,
że ich autorzy byli ślepi, ale tak się ułożyły jego losy. Kiedy Marta
Fik wydawała „35 sezonów”, książkę o powojennym teatrze do roku
1979, Baranowski był świeżo po debiucie. Kiedy młodzi krytycy publikowali
„Wątrobę, słownik teatru polskiego po 1997 roku”, Baranowski
był już klasykiem awangardy. W dodatku nieobecnym niemal w polskim
teatrze po roku 1981, kiedy nie mogąc reżyserować w Polsce,
ze środowiskowym i politycznym wilczym biletem, rozpoczął swoją
działalność na emigracji. Duch niespokojny i twórczy założył wtedy
wspomniany Transformtheater w Berlinie Zachodnim, który stał
się ośrodkiem poszukiwań, promieniującym na teatr i sztukę reżyserii.
Jego też udziałem jest tchnięcie nowego ducha w skromny teatr na
warszawskiej Pradze, który obrawszy nazwę Teatr Szwedzka 2/4 stał
się zaczynem głębokich teatralnych przemian. Takich hojnie rozdawanych
impulsów można by wyliczać wiele, a wszystkie potwierdzają
niespożytą ruchliwość niepokornego artysty. Dzięki tej książce można
prześledzić jego zawiły los i wreszcie docenić jak wiele wniósł do polskiego
i europejskiego teatru.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ