Wtorek, 4 czerwca 2013
WydawcaWydawnictwo Znak, Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego
AutorDariusz Kosiński
Tłumaczenie , s. , ISBN
RecenzentTomasz Miłkowski
Rok publikacji2013
Liczba stron408


Pomysł, aby historyk teatru i badacz teatru współczesnego podejmował
się analizy konsekwencji katastrofy smoleńskiej, wydaje się dość ryzykowny.
Tęsknoty teatrologów, czy jak dzisiaj wolą się nazywać przedstawicieli
nowo narodzonej dyscypliny badań, czyli performatyki, aby cały świat
traktować jak performans mogą świadczyć o romantycznym zrywie tej
nowej dziedziny badań procesów kulturowych. Dariusz Kosiński jednak
nie zamierza dowodzić, że wszystko jest performansem, ale wykorzystuje
narzędzia teatrologa, aby opisać pełen napięć i prawdziwie operowego
rozmachu scenicznego, jaki splótł się z rozmaitymi fazami żałoby,
pamięci i politycznej gorączki. Trudno bowiem nie ulec sugestii, że sekwencja
działań posmoleńskich miała i ma celowo dramatyczną strukturę,
wyraźnie nacelowaną na wywołanie oczekiwanej reakcji. Przy czym,
jak to Kosiński dowodzi, mieliśmy do czynienia z gigantycznym teatrem
medialnym zogniskowanym wokół katastrofy i jej następstw.

Można by, oczywiście, opisać to wszystko nie uciekając się do terminologii
teatrologicznej. Gdyby z książki wykreślić nie tak znowu liczne
wycieczki w stronę performansu i jego głównych teoretyków, mielibyśmy
do czynienia ze sprawnie, sugestywnie napisanym raportem
o wydarzeniach o zacięciu socjologicznym i wyraźnie politycznej tendencji,
przychylnej (do czego autor się wprost przyznaje) sprawującej
władze Platformie Obywatelskiej, z troską wszelako, aby przeciwników
traktować poważnie i bez przekręcania ich wypowiedzi. Zastosowanie
terminologii teatrologicznej sprawia jednak, że to samo nie
brzmi już tak samo, że wpisuje się w szerszą perspektywę kulturowych
doświadczeń, a sam raport zyskuje na powadze jako ekspertyza,
diagnoza i prognoza. Z prognozowaniem może najsłabiej – Kosiński
na przykład przewidywał, że wraz z upływem czasu emocje wokół
Smoleńska będą stygły i że zainteresowanie społeczne przyczynami
(i skutkami) katastrofy będzie zamierać. Kilka dni po ukazaniu się
książki miało się okazać, że wcale tak nie jest, że zapoczątkowany ceremoniami
pożegnalnymi trzy lata temu „performans” trwa i wcale nie
zmierza ku finałowi. Co by nie rzec, na przykład, że z performansem
opisowi do twarzy albo i nie, ta nader starannie wydana książka (wiele
wartościowych zdjęć), daje do myślenia.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ