Czwartek, 9 kwietnia 2020
WydawcaIskry
AutorLadislav Čumba
TłumaczenieAnna Wanik
RecenzentTomasz Zb. Zapert
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2019
Liczba stron338
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 3/2020

Wittgensteinowie fortunę zbili na stali. Zarazem prowadzili salon muzyczny, gdzie koncertowali m.in.: Johannes Brahms, Gustaw Mahler, Richard Strauss, Bruno Walter. Potomek rodu Ludwig uczył się w gimnazjum w Linzu (do którego uczęszczał również… Adolf Hitler).

Tuż przed wybuchem I wojny światowej rozdał majątek odziedziczony po ojcu i znacząco wsparł finansowo poetę Rainera Marię Rilkego. Wkrótce zgłosił się na ochotnika do wojska, zrazu przez kilkanaście miesięcy kwaterował w Krakowie. Nawiasem mówiąc, wraz z swym innym stypendystą poetyckim Georgiem Traklem. Dodajmy, że darczyńcę fascynowały nie tylko wiersze obdarowanych, ale i ich ciała…

Wittgenstein pełnił służbę na tyłach – jako kanonier na okręcie patrolowym „Goplana”, pływającym po Wiśle, następnie skierowano go do kancelarii wojskowej, a w końcu do zakładów reperujących broń.

W 1917 roku trafił na front włoski. Tam niebawem dostał się do niewoli. Po zakończeniu wojny podjął pracę nauczyciela. Był zwolennikiem kar cielesnych. Jako nauczyciel bił nie tylko chłopców (co nie było niczym wyjątkowym w tamtych czasach), ale też dziewczynki. Z posady pedagoga go relegowano, kiedy uderzył pewnego chłopca tak mocno, że ten stracił przytomność. Wtedy Wittgenstein zainteresował się polityką i zasłynął sprzeciwem wobec przyznania kobietom praw wyborczych. Dopiero po tym epizodzie skupił się na nauce teoretycznej.

Ladislav Čumba nie koncentruje się na myśli filozoficznej opisywanego. Usiłuje odpowiedzieć na pytanie, co skłoniło syna jednego z najbogatszych wówczas Europejczyków do zajmowania się czymś tak nieopłacalnym jak filozofia.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ