Wtorek, 27 lipca 2021
WydawcaCzarne
AutorPiotr Oleksy
RecenzentTomasz Zb. Zapert
Miejsce publikacjiWołowiec
Rok publikacji2021
Liczba stron288
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 7/2021

Wakacje na Wolinie spędzałem ośmiokrot­nie. Przy okazji sześciu pobytów w Międzyz­drojach oraz dwu w Grodnie zwiedziłem tak­że okolicę, toteż tej publikacji oczekiwałem szczególnie. I nie zawiodłem się. Autor, po­chodzący z opisywanych wysp, składa książką hołd dla swej małej ojczyzny. Skrupulatnie re­lacjonuje jej najnowszą historię – także przez pryzmat charakterystycznych postaci, takich jak Jan Papu­ga czy Lechosław Goździk. Koncentruje uwagę na lokalnym świecie flory i fauny. Ukazuje niepowtarzalne krajobrazy ze­wsząd otoczone wodą. Zarówno słoną, jak i słodką.

I w tym urzekającym malowniczością regionie kraju wła­dze Polski Ludowej usiłowały na wszelkie sposoby znaleźć kulturowe i historyczne uzasadnienie dla odwiecznej ich polskości. Tu również miał się znajdować fragment „prasta­rych Ziem Piastowskich”. Tymczasem wysiadłszy z pociągu na stacji w Międzyzdrojach, wystarczyło przejść kilkadzie­siąt metrów pod wiaduktem, by dotrzeć do starego cmen­tarza, gdzie inskrypcje nagrobne zapisano gotykiem. Albo wdrapać się na Kawczą Górę, by odnaleźć pozostałości po próbach „Wunderwaffe” Trzeciej Rzeszy. Dalsza wędrów­ka w kierunku wschodnim wiodła do szczelnie otoczone­go gęstą siatką klifu nadmorskiego. Pierwotnie funkcjono­wał tam ośrodek wypoczynkowy „Balticberg” dla oficerów Kriegsmarine – ponoć bywali tam admirałowie Erich Raeder i Karl Doenitz. Pod koniec lat czterdziestych teren wypo­sażono w kilkadziesiąt domków letniskowych. Obiekt zrazu był dostępny jedynie dla kadry oficerskiej Ludowego Wojska Polskiego – urlopował w nim Konstanty Rokossowski. Po­tem pieczę nad „Grodnem” – określenie wzięło się stąd, że podobno w zamierzchłej przeszłości znajdowało się na tym obszarze grodzisko Słowian – przejęła Kancelaria Rady Mi­nistrów. Dopiero od roku 1990 jest dostępny dla każdego. Zmierzając dalej na wschód, natrafimy na osadę Wisełka. Jak wieść niesie, nazwaną tak w roku 1945 na cześć mał­żonki Edwarda Osóbki-Morawskiego.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ