Jestem wielką fanką książek o mózgu! Uwielbiam prosty język i bogactwo treści u Ricka Hansona („Szczęśliwy mózg”), a ostatnio uzależniłam się od słuchania podcastów dr Joanny Podgórskiej (która zresztą niedawno wydała książkę o mózgu właśnie). „Zbuntowany mózg” dosłownie pochłonęłam, choć nie jest to lekki kaliber, bo rzecz dotyczy poważnych zaburzeń, groźnych i trudnych w diagnozie chorób wywołanych przez własne przeciwciała lub nadprodukcję białka (np. choroba Creutzfeldta-Jakoba), chorób neurodegeneracyjnych, takich jak choroba Alzheimera, choroba Parkinsona czy wreszcie choroba Huntingtona.

Książka Manning Peskin nie jest poradnikiem, tylko pozycją naukową opatrzoną przypisami, ze słownikiem pojęć i indeksem. Na konkretnych przykładach, czyli historiach choroby, autorka opowiada o danej jednostce chorobowej, przy okazji snując opowieść o tych badaczach, którym zawdzięczamy dzisiaj postęp w ich leczeniu (badania Aloisa Alzheimera i Arnolda Picka). Znajdziecie tu np. fascynującą historię fencyklidyny (PCP), która pod nazwą handlową Sernyl okazała się największą porażką w historii anestezjologii (lek, który zdawał się być nadzieją na możliwość operowania bez konieczności intubowania pacjentów, okazał się mieć groźne skutki uboczne w postaci utrzymujących się halucynacji). Dowiecie się, jak endokanibalizm w Papui Nowej-Gwinei i związana z nim zakaźna choroba kuru wpłynęły na współczesną diagnostykę choroby Parkinsona, Alzheimera i innych chorób neurodegeneracyjnych. No i poznacie fascynującą historię związaną z rtęcią i Abrahamem Lincolnem. Ta neurobiolożka, która w tak fascynujący, a jednocześnie popularnonaukowy sposób potrafi przekazać wiedzę, przypomina swoją książką, że dzięki zapłodnieniu in vitro przyszli rodzice mają szansę wyeliminować ryzyko przekazania dzieciom zmutowanych genów. Trzeba o tym przypominać w kraju, w którym bezcenny postęp medycyny stał się zakładnikiem tzw. wielkiej polityki.

Wydawnictwo Rebis ma w swojej ofercie jeszcze wiele innych pozycji dotyczących mózgu, z którymi warto się zapoznać, a że idą święta, więc okazja jest co najmniej podwójna. Bo przecież o zbawiennym wpływie czytania na mózg przekonywać nikogo nie trzeba, prawda?