Piątek, 12 sierpnia 2011
WydawcaRebis
AutorHenry David Thoreau
TłumaczenieHalina Cieplińska
RecenzentŁukasz Gołębiewski
Miejsce publikacjiPoznań
Rok publikacji2011
Liczba stron102


Czy ten XIX wieczny amerykański idealista dziś
znalazłby posłuch? Raczej wątpię. Jego obsesyjna
wręcz niechęć do tego, co współcześnie nazywamy
„wyścigiem szczurów” sprawia, że ta przesiąknięta
humanizmem eseistyka uchodzić może
współcześnie co najwyżej za ekstrawaganckie dziwactwo.
Oto wybór z wielu zakreślonych przeze
mnie w książce zdań, z których każde brzmi
jak sentencja. „Wspaniale byłoby ujrzeć choć raz
odpoczywającą ludzkość. A tu tylko praca, praca
i jeszcze raz praca”. „Niemal wszystkie sposoby, którymi zdobywa się
pieniądze, ubliżają człowiekowi”. „Najmniej przyjemnie wyświadcza się
te usługi, za które społeczeństwo najchętniej płaci. Płaci za to, że jest się
czymś mniej niźli człowiekiem”. „Widuję ogłoszenia poszukujące energicznych
młodych ludzi, tak jakby energia i aktywność stanowiły jedyny
kapitał młodego człowieka”. „Nikt nie popełnia fatalniejszych pomyłek
aniżeli ten, kto poświęca większość życia zarabianiu na nie”.
I jeszcze o polityce. „Jaką wartość ma wolność polityczna, jeżeli nie

zapewnia wolności moralnej?”. „To, co nazywa się polityką, jest czymś stosunkowo
tak powierzchownym i nieludzkim, że praktycznie nigdy rzeczywiście
nie uznałem jej za coś, co mnie w ogóle dotyczy”. I o polityce amerykańskiej
w szczególności: „Jesteśmy narodem polityków zajmujących się
umacnianiem wyłącznie zewnętrznych fortyfikacji wolności” – pisał 150 lat
temu. Chyba jednak wiele się od tamtego czasu nie zmieniło…
Czytam Thoreau i myślę sobie, że sam jestem niepoprawnym

idealistą.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ