BEZ DOBREGO DETALU KSIĄŻKA NIE ŻYJE NA RYNKU Kryzys jaki dotknął branżę wydawniczo-księgarską jest skutkiem narastającego od kilku lat odwrotu czytelników od książki i efektem wtórnego analfabetyzmu Polaków (prasa często cytuje wyniki badań na ten temat). Zjawisko to jest na tyle poważne, że wreszcie nawet Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego włączyło się do działań wspomagających książkę i czytelnictwo. Jednakże program promocji książki ogranicza się do wsparcia wydawców, bibliotek i niektórych organizacji pozarządowych. Księgarnie, naturalne miejsce obecności książki, jak zwykle pozostawiono same sobie. WALKA O PRZETRWANIE Trudno tłumaczyć kolejnej ekipie urzędników państwowych, że to także placówki kultury i samoistne miejsca promocji książki. Wspominam o tym dlatego, że niewykorzystanie księgarń w tak szumnie ogłoszonym przez MKiDN programie promocji czytelnictwa uważam za duże niedopatrzenie. Tymczasem przeciętnemu miłośnikowi książek księgarnia jawi się jako miejsce, w którym znajdują się przeznaczone do sprzedaży książki. Natomiast obce mu i zdecydowanie obojętne są zasady ekonomiczne, na jakich to miejsce funkcjonuje. Niestety, poprzez politykę cenową wydawców czytelnik ten został pośrednio wplątany w ekonomię rynku książki. Bezwzględna walka o klienta i ulubione hasło marketingowców wydawniczych; "Kupujcie u nas! Taniej niż w księgarni" zaważyło na losach wielu firm księgarskich. Księgarnie prowadzą walkę o przetrwanie. Spadające z roku na rok ilościowe zakupy książek (wartościowo, z racji cen, sprzedaż nie odbiega od normy, a bywa, że krzywa rośnie) są niepokojącym zjawiskiem. Księgarnia zamiast sprowadzać książki paczkami, zaopatruje się w pojedyncze egzemplarze, ale za to wielu tytułów. Taki system …