Czwartek, 28 kwietnia 2011
WydawcaJirafa Roja
AutorŁukasz Gołębiewski
Recenzent(kf)
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2011
Liczba stron144


Po raz kolejny zaskoczył nas Łukasz Gołębiewski.
W jego najnowszej książce wyjątkowo bowiem
mało seksu i używek. Owszem, pojawiają się gdzieniegdzie
i koksik, i blancik. Niemało tu także wspomnień
dawnych kobiet bohatera. Ale to już nie to
rozpasanie hedonistyczne, co w tzw. brudnej trylogii,
której ostatnia część „Disorder i ja” nużyła opisami
bezustannego imprezowania. Widać doszedł
autor do wniosku, że co za dużo, to nie zdrowo.
I bardzo dobrze! (Jedynym wątkiem, któremu pisarz
pozostaje do końca wierny to punk rock.)

Akcja „Bomby w windzie” dzieje się w Londynie. Jej bohater – Richard
Burton – został samotnie uwięziony w szybie windy, prawdopodobnie
w wyniku wybuchu podłożonej przez terrorystów bomby.
Niepewny, czy i kiedy nadejdzie pomoc, bez wody i jedzenia (za to
z trzema papierosami i zeszycikiem, przydatnym w sporządzaniu przedśmiertnych
notatek – to jeden ze śladów, że Burton stanowi alter ego
Gołębiewskiego), snuje opowieści o wcześniejszych spotkaniach ze
śmiercią, nieudanych związkach, zawiedzionych nadziejach i niezrealizowanych
planach… W odróżnieniu od poprzednich powieści, bohater
(bynajmniej to nie ta sama osoba!) wspomina swój dom rodzinny,
co prowadzić może do przypuszczeń, że autor dokonuje tu pewnego
rodzaju życiowego résumé (choć sam temu zaprzecza).

To książka o umieraniu, lękach i samotności. Napisana jednakże
z poczuciem humoru oraz z właściwą autorowi słynnej już „Xenna
moja miłość” autoironią. I jeszcze coś – pisarsko to na pewno najdojrzalsza
z jego powieści.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ