Czwartek, 8 lipca 2021
WydawcaW.A.B.
AutorAnna Ciarkowska
RecenzentUrszula Wojtaś
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2021
Liczba stron304
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 6/2021

Ciarkowska wydaje trzecią książkę i po raz ko­lejny próbuje nauczyć nas wrażliwości. W ja­kimś sensie jest to powieść moralizatorska, a już na pewno taka, z której można wiele do­wiedzieć się o sobie.

Trochę się bałam tej książki. Pojawia się tu sporo o religii katolickiej i zastanawiałam się, jak ją autorka pokaże. Czy nie sprowadzi jej do banału? Czy nie spłaszczy jej, nie pozbawi znaczeń? Oka­zało się, że nie, ukazanych jest za to wiele aspektów wiary.

Główna bohaterka jest dorastającą dziewczyną. Być może określenie „bohaterka” w ogóle nie jest tutaj na miej­scu, bo ona jest trochę jak cień, który się ślizga po ludzkich historiach. Poznajemy ją pośrednio z jej opowieści o rodzi­nie, sąsiadkach i sąsiadach. Ciarkowska znów zwraca uwagę na słowa, tym razem, jako nitki splatające się w całość, two­rzące historie. Tekst ma formę dialogu, a właściwie monolo­gu ostatecznie, bo drugi rozmówca, którym jest ksiądz, nie zabiera bezpośrednio głosu. Konstrukcja podobna jak u My­śliwskiego w „Traktacie o łuskaniu fasoli”, z różnymi wątkami w krótkiej formie i nie do końca chronologicznym ułożeniu, co oczywiście ma symulować prawdziwą rozmowę i kolej­ne przypominanie sobie o różnych wydarzeniach z naszego życia. Mimo tego przeskakiwania między wydarzeniami nie miałam problemu, by w książce się odnaleźć.

Ważnym elementem fabuły jest religia. Wydarzenia roz­grywają się w małej wsi, więc wieści roznoszą się szybko, a prywatność nie istnieje. W „Dewocjach” mamy praktycznie cały przekrój postaw, które można przyjąć wobec wiary – są i wątpiący, są wierzący gorliwie i szczerze, są i ci wierzący na pokaz. W pewnym stopniu role te wydają mi się przeryso­wane, a z drugiej wcale nie – przecież sama znam takich lu­dzi. Nie wiem, jakim cudem (żart nawiązujący do powieści!) Ciarkowska łączy te dwa przeciwieństwa, ale robi to umie­jętnie. Kilkukrotnie pojawiały się opisy i dialogi wyjaśniające akcję (dlaczego ktoś zrobił tak, a nie inaczej itp.), jakby autor­ka chciała wyjaśnić wszystko od początku do końca. Gdyby pozostawiła trochę więcej miejsca dla czytelnika i jego do­mysłów, książka byłaby jeszcze bardziej wielowymiarowa.

Na koniec muszę wspomnieć o warsztacie autorki, bo powieść napisana jest mistrzowsko. Nie brakuje pięknych metafor, ciekawych dialogów oraz świetnego klimatu. Mamy tutaj zdecydowanie do czynienia z prozą poetycką. Pod tym względem nie jestem w stanie nic zarzucić. To jedna z tych książek, której wydarzenia rozgrywają się przed naszymi oczami i skrzypią pod palcami.

Komu mogłabym polecić „Dewocje”? Chyba przede wszystkim osobie, która jest gotowa zmierzyć się nie tylko ze swoją wiarą, ale również wiarą innych osób.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ