Wtorek, 6 lutego 2024
WydawcaMarginesy
AutorMałgorzata Czyńska
RecenzentSebastian Walczak
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2023
Liczba stron288
Tekst pochodzi z numeru MLKMagazyn Literacki KSIĄŻKI 1/2024

Każdy chciałby mieć takiego rozmówcę jak Edward Dwurnik. Gadatliwy, sypie anegdotami z rękawa, ujawnia dużo szczegółów, które wielu chciałoby zasłonić. Można go zapytać o wszystko, a nawet i tego nie trzeba, bo sam poprowadzi swoją opowieść z dużą dozą dezynwoltury. No dobrze, ale ile jest takiego Edwarda Dwurnika w Edwardzie Dwurniku? Tego prawdziwego, autentycznego, odartego z kreacji? Malarz nie potrzebował rozmówcy, tylko poskramiacza lwa. W tej roli Małgorzata Czyńska wypadła znakomicie.

Portret artysty z czasów starości, jaki wyłania się z opowieści malarza, kompletnie przeczy stereotypowemu wyobrażeniu wirtuoza, który poświęca się sztuce, wierzy tylko swojej idei i tworzy w biedzie, głodzie i chłodzie swoje kolejne dzieła.

Wiele było dzieł, które barwnie i mało cnotliwie opowiadają o artystycznych osobowościach (na przykład: „Szczelbaczechowa. Co było, a nie jest. Poznań artystyczno–towarzyski lat 70/80. zeszłego wieku”), ale w narracji Dwurnika należy docenić bezkompromisowość łączenia tego, co przyziemne, z tym, co tworzy sztukę, a zarazem dwubiegunowość jego osobowości: gdy się bawi, idzie na całego, gdy tworzy, jest tak samo. Z drugiej strony malarz chce czytelnikom zwrócić uwagę na fałszywą pruderyjność środowiska artystycznego, na to, że każdy chce i ma moralne prawo kupować najdroższe t-shirty oraz wozić się Mercedesem S-klasy, ale niewiele osób może sobie na to pozwolić, a jeszcze mniej potrafi nie zazdrościć takim jak Dwurnik tego, co osiągnął przez swój talent i pracowitość.

Dużą sztuką jest partnerować malarzowi. Małgorzata Czyńska oddaje scenę głównemu aktorowi, ale gdy ten zbacza z głównego toru opowieści, potrafi go naprowadzić na właściwą drogę. Gdy ten szarżuje za mocno w swoich gawędach, dziennikarka celnie i krótko ripostuje. Weryfikuje też jego obecne wypowiedzi pod kątem tego, co już kiedyś opowiadał na łamach prasy. Co najważniejsze, nie pozwala, by Dwurnik został odebrany jako klaun i wieczny antagonista. Jest tu i autorefleksja nad rzemiosłem, odsłonięcie tajników warsztatu pracy, recepty na sukces, i ocena poszczególnych okresów działalności. Gdy czytelnik przewróci ostatnią stronę, zajrzy za maskę, którą Dwurnik przywdziewał. Wtedy ujrzy twarz prawdziwego artysty.

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ